Tak czy inaczej jakoś mi się nie chce wierzyć, że narzędzie kosztujące nowe 80 zł w niewprawnych (czyli moich) rękach zadziała tak samo jak to za 600...
Dawno temu w jedych z pierwszych Casto w Wa-wie kupiłem strug metalowy Kinzo. To chyba pierwsza widziana przeze mnie podróbka stanleya. Pracowałem nim przez jakieś 20 lat dosyć intensywnie. Dwa lata temu podarowałem Kinzo znajomemu, a w to miejsce kupiłem Stanleya i jeśli mam być szczery, to nie widzę różnicy w pracy.....baaa, kinzo miał nóż o grubości 3,3mm , a w Stanleyu siedzi marne 2,2. W Kinzo nie dotykałem płozy, w Sta...środek płozy był od nowości wyraźnie zapadnięty. Dzisiejsze Stanleye, a przynajmniej te sprzedawane w PL wg mnie są nieopłacalne, bo ich jakość nie odbiega o Magnusonów czy Silverline. Oczywiście mamy jeszcze Nielseny i inne, które to niby po wyjęciu z pudełka nadają się do użytku. Może tak jest, nie miałem okazji sprawdzać, ale Panowie, o każdy strug trzeba dbać nie wspminając o prawidłowym ostrzeniu. Jak to mówił moj śp. insruktor ze szkoły- " każdy strug po prawidłowym ostrzeniu gwizda, tylko stolarz piz..a"
Żeby nie było, rozumiem gadgeciarzy, nie zaglądam do nie swojego portfela tylko uważam, że wcale nie trzeba kupować drogich narzędzi, tym bardziej jako pierwsze. Gdzieś tu czytałem, że ktoś posiada Magnusona i po doprowadzeniu go do porządku sprawuje się dobrze... Wybór oczywiście Twój, życzę powodzenia i zadowolenia z efektów, bo to najważniejsze.