Przepraszam za milczenie przez dłuższy czas, ale na wszystko brakuje właśnie czasu.
Odnośnie porad i zjebek za źle przygotowany nóż - dzięki, sam się przestraszyłem, jak powiększyłem zdjęcia.
Udało mi się po tych trzech tygodniach wpaść do garażu i pobawić się tym nożem z takim efektem.
Kąt około 25 stopni, ostrzę ręcznie i ogólnie bez mikrofazy.
Lepiej przygotować tego noża chyba nie potrafię, a mam inne strugi, gdzie na noże mniej czasu i wysiłku poświęciłem, a strugają dobrze.
Natomiast ten struga dobrze przez kilkanaście sekund... kilka razy (może 4-5) pr******chałem strugiem po buczynie i już krawędź ostrza jest wyszczerbiona
To jeszcze raz podostrzyłem i wziąłem sosnę, może o kilka razy więcej po sośnie przeszedłem strugiem i też zaczynało ostrze się szczerbić.
Przy ostrzeniu problem pojawił się z usunięciem powstającego (właśnie przy ostrzeniu) zadzioru (wywinięcia), jakoś szybko i dość duży powstawał, też zauważyłem jakby papier ścierny zbierał metal szybciej na tym nożu, wcześniej proces na innych nożach był wolniejszy a zadzior był nieduży i dość łatwo było go usunąć. Moim zdaniem, ostrze to jest rozhartowane.
Jeżeli się mylę to proszę o sprostowanie, według mnie, nóż ten jest podobny jak w Stanley, o ile wiem były hartowane w całości (to jest nielaminowane), w Stanley wiem, że noże (ostrza) są ze stali chromowo-wanadowej, natomiast ten nie mam pojęcia z jakiej stali, podejrzewam, że tak samo jak Stanley.
Pytanie, czy domowym sposobem można ten nóż ponownie zahartować, przy czym nigdy jeszcze tego nie robiłem (nie hartowałem), czy temat raczej odpuścić i kupić inny nóż?