No i zakupiłem tego Stanleyka z filmiku. Cóż, nie mam porównania wobec innych dobrych marek. Używałem głównie szlifierek pneumatyków w pracy. Do bułkowego Parkinsona korzystna przepaść, ale ma też wg mnie wadę i nie wiem czy to normalne, czy raczej reklamować. Chodzi mi o "kolebanie" na boki w czasie pracy. Nie jest to megauciążliwe, ale czy tak ma być? Papiery trzyma super, hałas znośny. Waga wyczuwalnie większa jak macanego wcześniej DeWalta (niby silnik dużo mocniejszy).
Bezsensownie wielki i nielekki kufer. No i kompletnie niewidoczna przez stożkową osłonę tarcza, ale inne firmy też tak mają. Uniemożliwia to obserwację obrotów tarczy i podjazd do końca szlifowanych elementów złożonych. Za to start lub przyłożenie bezodrzutowe, czym często mnie raczył wspomniany Parkside. Zobaczymy dalej w pracy. I trzy lata gwarancji po rejestracji.
Jakby ktoś z posiadaczy napisał coś o tym kolebaniu, to byłbym wdzięczny.