Kornikowo - Forum stolarskie
Narzędzia elektryczne mobilne => Szlifierki => Wątek zaczęty przez: Ezgarot w 2020-05-16 | 11:12:00
-
Witam korników, szukam budżetowej szlifierki na niedługi czas, chodzi o to by nie latała po materiale jak powalona, tylko w miarę się trzymała. Póki co na festula mnie nie stać. Czy te Mecca są w miare zadowalajace?
-
Kupilem meeca bo tania. Regulacja obrotów jest, ale działa tylko od 3 w górę. Tzn taleŕz się zaczyna kręcić. Sam nie wiem czy ten typ tak ma, ale co tam. Cena byla 1mery -1pln. Dla mnie sie jak na razie nadaje.
-
Jak tam pol roku czy rok to oblecisz tym meec.
Zobaczysz czego ci brakuje i co cie denerwuje i bedziesz juz wiedzial na przyszlosc co bys chcial miec w szlifierce.
Nie zastanawiaj sie bo zycia stracisz. Kup i napisz jak sie sprawuje.
Czekamy na cyne!
-
Przed rotexem miałem Metabo fsx200. Nie mam regulacji ani żadnych bajerów ale jest dość wytrzymała. Kilkaset metrów kwadratowych gładzi przeżyła i działa dalej ;). Nie wiem jak te meec- i ale atutem tego Metabo jest cena +/- 250zl. Jedyny minus to brak przejściówki do odkurzacza w zestawie. Osobno kosztuje jakieś 35zl.
-
Szlifierka DeWalt DWE6423 jest OK. Robi robotę. Mam-używam.
-
Szlifierka DeWalt DWE6423 jest OK. Robi robotę. Mam-używam.
podpisuje się pod tym, kilka osób ma ten model, wszyscy zadowoleni
-
Mam RYOBI ROS300 jestem zadowolony. Do wykanczania jak znalazł jednak do zdzierania większej ilości materiału jest za słaba .
-
A może cos na dłużej nieco drożej a ma ustawiana oscylacje od 2,8 do 6,2 mm
https://www.ceneo.pl/53266982
-
Szlifierka DeWalt DWE6423 jest OK. Robi robotę. Mam-używam.
podpisuje się pod tym, kilka osób ma ten model, wszyscy zadowoleni
Ja z tej też korzystam, co prawda nie mam porównania z innymi w tej klasie ale nie kosztowała wywrotki merych, fajnie działa odsysanie i bez odkurzacza i działa znacznie lepiej niż macalister który padł mi po kilku szlifach i zaczął tańczyć na desce, nie mogłem utrzymać w jednym miejscu...
-
Witam.
Ja tez uzywam dewalt dwe6423 od ponad roku i poki co nie narzekam.
-
No ja kupiłem tego Meeca i jest ok. Na moje potrzeby majsterkowicz to wystarcza póki co. Troche kurzy na około czy ma pudełko czy podłączony odkurzacz.
-
Kupić kupiłeś, a tą widziałeś? http://www.maktec.pl/prod/szlifierka_mimosrodowa_mt924-862-289.html
Nie ma regulacji obrotów, nawet tak dobrej jak meec, ale to można nadrobić odpowiednim papierem. Mi dobrze się nią pracowało. Czemu podsyłam link? Słowo klucz - części zamienne.
-
Pewnie jak sie dorobie to kupie Festoola ;D
-
Słowo klucz - części zamienne.
Z tego co pamiętam, to czerwone mece mają 3 lata gwarancji ... idziesz, oddajesz, nie pytają, dają kupić nową (chyba oddają po prostu kasę). Także w sumie rozwiązanie niezłe. Oby tylko podziałała :)
-
Dobra...
Kiedyś kupiłem Metabo Fsx200... Działa do dzisiaj... Mnóstwo przeszlifowalem... Jakieś 2 lata temu kupiłem meeca do gładzi, zrobił już wiele, żyje... Może trochę gorzej papier się trzyma ale daje radę... Od jakiegoś czasu mam Rotexa. Potrafi więcej, szybciej i lepiej ale cena nie jest niska. Sprawia mi radość, daje przyjemność z szlifowania... Jeśli jakaś szlifierką nie poradzi sobie z twardym drewnem, to Rotex to zrobi na pewno...
-
Muszę kupić szlifierkę mimośrodową - chciałbym coś porządnego i w niewygórowanych pieniądzach. Miałem już zamawiać dw6423 ale natknąłem się na porównanie Dewalta ze Stanleyem.
Co powiecie o szlifierce Stanley FME440K jako alternatywie dla dw6423? Stanley jest tańszy i silniejszy.
Specyfikacja
DW6423
Moc pobierana 280 W
Moc użyteczna 120 W
Liczba ruchów okrężnych na minutę 8,000 - 12,000 obr/min
Wielkość ruchu okrężnego 2.6 mm
Rozmiar papieru 125 mm
Masa 1,28 kg
FME440K
Moc pobierana (W) 480
Prędkość bez obciążenia (obr/min) 4.000 - 12.000
Rozmiar papieru (mm) 125
Działanie mimośrodowe (mm) 2.5
Średnica ruchu obrotowego (mm) 5
Na stronie producenta brakuje informacji na temat wagi - wg sklepów jest to ok. 2,3 - 2,4 kg
-
pytanie jak z żywotnością, w DW masz zaje**stą rzecz - aluminiowy wirnik, jeszcze nie zagrzałem tej maszyny...
-
aluminiowy wirnik
Bart, jesteś pewny, dasz jajka pod toporek ;)
-
ja dam, bo też ma dw i potwierdzam że ma alu zamiast plastiku ;)
-
"Znajdujący się w polu magnetycznym, wirnik, który z kolei podobnie jak stojan zbudowany jest z wielu uzwojeń. W tradycyjnych rozwiązaniach uzwojenie wirnika znajduje się w specjalnie przygotowanych wyżłobieniach rdzenia, tj. w żłobkach. Rdzeń jest wykonany z materiału ferromagnetycznego (czyli specjalnego gatunku stali, który charakteryzuje się dużą przenikalnością magnetyczną). Uzwojenia stojana również są nawinięte na rdzeniu ferromagnetycznym, między stojanem, a wirnikiem musi znajdować się szczelina powietrzna i powinna być ona jak najmniejsza."
Źródlo (https://forbot.pl/blog/silniki-elektryczne-szczotkowe-bezszczotkowe-krokowe-id2802)
@Mery (https://kornikowo.pl/index.php?action=profile;u=3) kiedy film z realizacji toporkowej ;)
-
Nie skojarzyli panowie, że mają aluminiowy, yyyy, wentylatorek. Co widać też na zdjęciach. :P
-
Panowie...
uzwojeniem wirnika jest klatką z AL-u ;D
(http://www.elektroonline.pl/img/media/7242)
no chyba że miedziane jest :o
-
Weź, miedziane w obecnych czasach to się nie godzi!
-
kto bogatemu zabroni ;D
ze złota se zrobię i co mi zrobisz ;D :P
-
wirnik to wirnik a silnik to silnik ;D
Rdzeń jest wykonany z materiału ferromagnetycznego
o wirniku była mowa a nie rdzeniu :P
-
No dokładnie o wirniku (https://pl.wikipedia.org/wiki/Wirnik) ;D
-
wirnik to wirnik a silnik to silnik
o matko ::)
kawy się napij ;D
-
aluminiowy wirnik
Bart, jesteś pewny, dasz jajka pod toporek ;)
skrót myślowy, wirnik to pewnie głęboko w silniki, mam na myśli/mówię o tym elemencie co odprowadza ciepło i powietrze, moim zdaniem to aleminium, na pewno nie plastik. w wersji aku niestety jest plastik i okrutnie się grzeje
-
A ja dzisiaj z odkurzaczem festoola kupiłem szlifierke RS400Q z 2001 roku, wymienię stopę i będę miał porównanie z mecciem.
-
Muszę kupić szlifierkę mimośrodową - chciałbym coś porządnego i w niewygórowanych pieniądzach. Miałem już zamawiać dw6423 ale natknąłem się na porównanie Dewalta ze Stanleyem.
Co powiecie o szlifierce Stanley FME440K jako alternatywie dla dw6423? Stanley jest tańszy i silniejszy
.
No i mam ten sam dylemat. DW - modny i wygodny, a Stanley niekoniecznie, tylko ta moc mnie troszkę przekonuje.
Ktoś jeszcze używa tego Stanleyka?
A może autor filmiku coś dopisze po miesiącu - być może - używania? Byłbym wdzięczny ;)
-
Ale Stanley i dw to ta sama stajnia.
Dw w teorii ma lepsze klacze, ale może wśród Stanleya trafi się jakiś ogier.
-
Stajnia ta sama i wg mnie niezbyt chlubna ostatnimi laty - zresztą wszystko zeszło na psy.
DeWalt sprawdzony w Kornikowym gronie, Stanley nie do końca - troszkę mi się wydaje nieporęczny, cięższy, iskrzy, i podobno u niektórych dość szybko gubi krążki - słaba tarcza? Tak znalazłem w niektórych opiniach ze świata.
Tylko ta moc robi robotę, a nie lubię jak coś mi się zatrzymuje w rękach nieproszone - i cena pozytywna
Marka też nie jest taka wstydliwa u klienta jak niektóre inne :D
-
Marka? Mam dewalta juz pare lat i działa swietnie. Jako zdzieracz sie nie nadaje niestety bo nie ma wymuszonej oscylacji ale ogólnie jest świetny. Tu odciąg gra bardzo ważna role bo papiery sie nie zapychają.
Sprzęt sie kupuje po to żeby pracował a nie prezentował sie marka. Jeśli klientowi sie nie podoba ze robimy dewaltem a nie festoolem zawsze może użyczyć własnych sprzętów. Liczy sie efekt koncowy☝️
Jak miałem usuwana instalacje to koleś wyciągnął pile szablista einhella za 150’zl i wyciął wszystkie rury w godzinę. A to były rury a nie rureczki jak dzisiaj zakładają.
Ta szabelka mogła zawstydzić niejednego „flagowca ”
-
Boschem PEX nikt nie pracuje?
-
Sprzęt sie kupuje po to żeby pracował a nie prezentował sie marka. Jeśli klientowi sie nie podoba ze robimy dewaltem a nie festoolem zawsze może użyczyć własnych sprzętów. Liczy sie efekt koncowy☝️
Są klienci, którzy zwracają na to uwagę czym się pracuje i często takie info przechodzi do następnych potencjalnych klientów. Nie wnikam w oczywiste oczywistości wynikające z tego tematu, ale sam się troszkę wstydzę, jak wyciągam sprzęt z "bułkowego sklepu" (mam parę takich i o takiej wstydliwej marce wcześniej pisałem). Pamiętam jak mnie kolega - klient żartobliwie wyszydził jak wyciąłem otwór pod płytę w blacie wyrzynarką tej renomowanej firmy. Co z tego, że sprzęt jakoś tam wyje i jakoś tam pracuje jak efekty są często żałosne - i nie zawsze jest to wina operatora.
-
Albańczycy kochając Mercedesy, a często nie mogąc sobie pozwolić na pojazd tej marki, naklejają sobie gwiazdy na różnych daćkach, Yugo, czy Oplach. Może to jest metoda na wstydliwe marki narzędzi? :>
-
Wydaje mi się że wychowanie na przyśpieszonych filmach z yt robi potem dysonas ;) ocenianie pracy na podstawie narzędzi to totalny debilizm i sorki ale taki klient to zwykły debil ;) a że 80% ludzi to podobno debile więc widzimy tu pewien schemat ;)
A tak poważnie to wiadomo ze fajniej mieć festoola a mniej fajnie mieć aids ;)
-
Ale ja nie pisałem, że oceniają pracę na podstawie narzędzi, tylko czym montażyści pracują. Nieraz ci "debile" zdają sobie sprawę, że czasami płacą ciężki hajs za robotę, więc mogą spodziewać się, że wykonują to jednak zawodowcy. Co nie znaczy, że amator amatorskim sprzętem nie wykona dobrze roboty, ale tu jednak wchodzę w te bezkońcowe i troszkę bezcelowe oczywiste oczywistości.
Montowałem kiedyś trochę mebli w częściowo czynnych hotelach i tam obsługa nie pozwalała na wjazd rozklekotanym i upi*****nym złomem. Patrzą nawet jak jesteś ubrany. Płacą i mają swoje fanaberie.
-
Bo to wszystko składa się na obraz firmy. Te detale.
Piotr.
-
Znam firmy które robią na maszynach zrobionych z przedwojennych pociągów parowych ;) oczywiscie w metalu i dorabiają takie zębatki do maszyn że każdy ich całuje po stopach, brudnych stopach które do hotelu by nie weszły ;) dla mnie to możecie nawet miziać inwestora po pleckach wasza sprawa ale nie wmawiajcie sobie że klient ma fanaberie ;) i innym :P
Ale jak spotkam stolarza i będzie robil boschem to mu powiem "ej panie a wisz że w internecie piszo ze prawdziwi fachowcy majom festula i przytulają klientów?" Posmiejemy się chwilę i wrócimy do rzeczywistości;)
-
Tylko ta firma pewnie jest jedna i żeby przyspieszyć wykonanie zlecenia trzeba zrobić laskę Panu Zenkowi co obsługuje maszynę.
W usługach gdzie występuje duża konkurencja i chcesz robić za konkretną kasę, musisz się dostosować do życzeń klienta bo to on decyduje gdzie zostawi kasę. Choć pamiętam że taki taryfiarz potrafił krzyknąć "Na Kazimierz!" i ludzie się cisnęli do Dużego Fiata, jednak dziś raczej ten model biznesowy się nie sprawdzi ;-)
Co do oglądania czym się robi to myślę że prędzej na to będzie patrzeć hobbysta, niż ktoś kto płaci i chce mieć zrobione. Ale poplamiona bejcą "żonobijka" z uwalonymi farbą dresowymi spodniami to faktycznie słaba wizytówka zarówno dla wykonawcy jak i dla firmy/hotelu gdzie kręcą się klienci.
-
Czysty bus, ubrania firmowe i porządne narzędzia świadczą o wykonawcy. Tak samo jak porządek w warsztacie i jego otoczeniu.
Piotr.
-
(https://csn.naekranie.pl/wp-content/uploads/2018/01/Pan_Wiesio_piwko-640x535.png)
Zapomniałem że wy w płycie robicie to tak klientela wymagajonca ;)
-
No i zakupiłem tego Stanleyka z filmiku. Cóż, nie mam porównania wobec innych dobrych marek. Używałem głównie szlifierek pneumatyków w pracy. Do bułkowego Parkinsona korzystna przepaść, ale ma też wg mnie wadę i nie wiem czy to normalne, czy raczej reklamować. Chodzi mi o "kolebanie" na boki w czasie pracy. Nie jest to megauciążliwe, ale czy tak ma być? Papiery trzyma super, hałas znośny. Waga wyczuwalnie większa jak macanego wcześniej DeWalta (niby silnik dużo mocniejszy).
Bezsensownie wielki i nielekki kufer. No i kompletnie niewidoczna przez stożkową osłonę tarcza, ale inne firmy też tak mają. Uniemożliwia to obserwację obrotów tarczy i podjazd do końca szlifowanych elementów złożonych. Za to start lub przyłożenie bezodrzutowe, czym często mnie raczył wspomniany Parkside. Zobaczymy dalej w pracy. I trzy lata gwarancji po rejestracji.
Jakby ktoś z posiadaczy napisał coś o tym kolebaniu, to byłbym wdzięczny.
-
Chodzi mi o "kolebanie" na boki w czasie pracy. Nie jest to megauciążliwe, ale czy tak ma być?
Sprawdź czy talerz równy i dobrze przykręcony. W graficie mam to samo, ale zmieniłem talerz na większy i nie kolebie. Początkowo myślałem, że łożysko, wymieniłem, ale nie pomogło.
-
Tak więc sprowokowałeś mnie i ruszyłem dupsko do nory i miałeś rację. Talerz odkręciłem - jest prosty, za to jak obracam w maszynce to ewidentnie widać delikatne pływanie całości, także coś musi być z mocowaniem. Idzie na reklamację :P
-
Może du*erelec, do którego przykręcasz talerz jest krzywo wykonany lub łożysko w łożu du*erelca krzywo osadzone. No ale, masz gwarancję.
-
Jak jest łożysko źle osadzone to się robią takie śmieszne odgłosy. I nie do końca sie dobrze talerz kręci.
U mnie łożysko rozbiło gniazdo ale użyłem kleju do osadzania łożysk, w starej szlifierce.
Klej ma tolerancję chyba 0,2-0,5mm(?)
-
Wymieniłem talerz na fi 125, bo 150 mm ciut za duży i coś mi dalej bansuje. Lekko ale jednak. @Fazi (https://kornikowo.pl/index.php?action=profile;u=145), osiągnąłeś co chciałeś?
-
Hmm, ja mam dwie - 10letniego Graphite, któremu wymieniłem w zeszłym roku łożysko i działa dalej oraz RYOBI ROS300 od zeszłego roku.
Ryobi kupiłem jak Graphite chorował. W Ryobi wczoraj zaczęła mi się rozbiegać tarcza. Jak podnoszę szlifierkę, odrywam od szlifowanej powierzchni to tarcza
nabiera takich obrotów, że strach o to czy nie rozerwie jej.
Oczywiście nie mam już papierów ze sklepu. Myślicie, że da się coś z tym zrobić? Co odpowiada za spowolnienie ruchu wirowego?
-
Sprawdź łożysko od strony talerza. U mnie po wymianie na nowe, niewyrobione, talerz ciut za szybko "nabiera mocy". Grafit ogólnie ma tendencję do takiego zachowania jak opisujesz w ryobi, ale wcześniej odbywało się to wolniej. Może u ciebie łożysko po mału zaciera się, powstaje opór, dlatego przenosi ruch obrotowy.
-
Oczywiście nie mam już papierów ze sklepu.
Nie potrzebujesz dowodu zakupu aby reklamować sprzęt - to wymysł mniejszych sprzedawców który jest niezgodny z prawem. Musisz tylko powiedzieć (najlepiej jakoś udowodnić) kiedy kupowałeś tego Ryobi. Jeśli płaciłeś kartą lub przez internet to sprawa jest prosta. W ostateczności możesz złożyć oświadczenie i to sprzedawca musi sprawdzić w swoim systemie czy faktycznie tego dnia ktoś taką szlifierkę kupował. Jeśli kupowałeś w markecie to oni w ogóle problemów nie powinni robić.
-
W nocy przeszukałem szuflady i znalazłem papiery.
Szlifierka oddana do serwisu.
-
Wymieniłem talerz na fi 125, bo 150 mm ciut za duży i coś mi dalej bansuje. Lekko ale jednak. @Fazi (https://kornikowo.pl/index.php?action=profile;u=145), osiągnąłeś co chciałeś?
Sorrki, przysnąłem 8) Szlifiereczkę odebrał błyskawicznie kurier po zgłoszeniu w serwisie, ale to było raptem parę dni temu (ten szalony brak czasu) i jeszcze nie ma odzewu. Napiszę jak tylko coś się wyjaśni.
-
Właśnie się wyjaśniło, że .......prawa Murphego orbitują wokół mnie niezmiennie, wobec czego oznajmiam zaciekawionym, że szlifierka mimośrodowa Stanleya wróciła do mnie pięknie oklejona naklejeczkami serwisowymi, a kołysanie talerza jak było tak jest. Żadnego protokołu naprawy, nic.
Dzwonię więc do nich, odbiera miła dziewczyna, po krótkich ustaleniach przeczytała mi, że w urządzeniu nie stwierdzono wad.
Na zapytanie czy mogę porozmawiać z kimś kompetentnym w temacie usłyszałem grzeczną odpowiedź negatywną, z propozycją odesłania sprzętu z powrotem (niby dalej na ich koszt) tylko z prośbą o dokładny opis usterki - fizycznie - na kartce papieru załączonej do urządzenia. Powiedziałem jej, że dokładny opis usterki wysłałem w formularzu zgłoszeniowym, więc czemu mam to czynić ponownie? Rozbrajającym głosem powiedziała mi, ze mają nowy system zgłoszeniowy i serwisanci nie mają jeszcze dostępu do tego systemu. Rozwalony odpowiedzią zapytałem na jakiej podstawie technicy w takim razie rozpatrywali naprawę - nie potrafiła odpowiedzieć, tylko włączyła "foniczny system pętlujący" proponujący ponowne odesłanie sprzętu.
Cycki opadają. Na "szczęście" mam okres rehabilitacyjny, więc jej nie potrzebuję na gwałt i odsyłam z powrotem, ale nerwa troszeczkę mi podnieśli.
-
A jednak da się w grzeczny sposób powiedzieć "kupiłeś, to spi***alaj". Czekamy na drugie podejście!
-
Trzeba zapamiętać. Stanley" Nie kupujemy >:(
-
Jako ciekawostkę dodam, ze kupiłem stanleya wiertarke Mocna , solidna. Przy 3 dziurze przekładnia sie postanowiła zepsuć i futerko wypadło. W trzecim dniu od zakupu odesłałem na gwarancje. Po 2 tygodniach odesłali sprawna.
-
A jednak da się w grzeczny sposób powiedzieć "kupiłeś, to spi***alaj". Czekamy na drugie podejście!
Dyplomata to człowiek który powie Ci "spi***alaj" w taki sposób, że aż poczujesz podniecenie na myśl o zbliżającej się wyprawie ;-)
Trzeba zapamiętać. Stanley" Nie kupujemy >:(
Aż tak daleko to bym nie szedł. Chociaż nie mam żadnego urządzenia tej marki to jednak można założyć, że w przypadku "średniej półki" różnie bywa z serwisem. W zasadzie to często lepiej wygląda serwis takiego parkside-a gdzie potrafią po zgłoszeniu reklamacji wysłać nowy sprzęt bez odsyłania starego.
-
Serwis kojarzy mi się z częściami zamiennymi na zawołanie. Parkside daje gwarancję, ale wywalenie starego na szrot i wysłanie nowego to nie serwis. Na yt gość chodził po takim "serwisowym" trupowisku lidla. Nawet coś tam upolował i naprawiał, składał z dwóch jedno, itd.
-
Według mnie serwis jest do naprawy gwarancyjnej, pogwarancyjnej jak i "magazyn" z częściami, kiedy to klient wie co siadło i sam sobie wymieni.
-
Nie martwcie się nic. Jak tylko gwarancja się skończy i trzeba zapłacić za naprawę to natychmiast znajdą usterkę, naprawią, opiszą, listę zrobią. :)
-
Według mnie serwis jest do naprawy gwarancyjnej, pogwarancyjnej jak i "magazyn" z częściami, kiedy to klient wie co siadło i sam sobie wymieni.
Ano. W parksajdzie niemożliwe, żeby klient sam sobie coś wymienił pogwarancyjnie, bo nie istnieją nawet manuale serwisowe z wykazem części. Pogwarancyjnie to możesz jedynie upolować "paścia" i podmienić co się da.
Temat wyczuł topex i posiada serwis z dostępnymi częściami. Ich narzędzia w szarej wersji, może nie są najgorsze, ale jakościowo podobne do parksajda.
Po serwisie stanley'a spodziewam się dużo więcej i mam nadzieję, że @Fazi (https://kornikowo.pl/index.php?action=profile;u=145) w końcu będzie miał okazję pospuszczać się w temacie nad ich zaje**stością. To i ja chętniej wtedy od nich kupię.
-
Zgadza się. W czołgu parksajda rozleciała mi się gumka napędzająca taśmę. Warta pewno z 1,5 zł. Nie do kupienia. Odciąłem kabel z wtyczką bo może się przyda i reszta do kontenera.
-
Cytat: jack49 w Dzisiaj o 20:21:45
Według mnie serwis jest do naprawy gwarancyjnej, pogwarancyjnej jak i "magazyn" z częściami, kiedy to klient wie co siadło i sam sobie wymieni.
Ano. W parksajdzie niemożliwe, żeby klient sam sobie coś wymienił pogwarancyjnie, bo nie istnieją nawet manuale serwisowe z wykazem części.
Nie twierdzę, że w przypadku każdej marki "serwis" to wszystkie te trzy rzeczy ale pod tym słowem właśnie to rozumiem.
Po serwisie stanley'a spodziewam się dużo więcej i mam nadzieję, że @Fazi (https://kornikowo.pl/index.php?action=profile;u=145) w końcu będzie miał okazję pospuszczać się w temacie nad ich zaje**stością. To i ja chętniej wtedy od nich kupię.
Jak dla mnie marki typy Stanley, B&D, Ryobi itp. to "waga półśrednia" a w niej mogą się pojawić tego typu problemy serwisowe. Dlatego właśnie zawodowcy celują wyżej aby sprzęt (niech będzie nawet 1/10) nie leżał dłużej w serwisie niż w warsztacie. Nie każdy zawodowiec kupuje od razu premium (FS, Mafell itp.) ale posiadając niebieskiego Boscha, Makitę czy DW po pierwsze szansa na awarię jest ciut mniejsza a po drugie (co ważniejsze) serwis z reguły działa lepiej.
Podsumowując, to, że Fazi naciął się na Stanley-u a ja na Ryobi nie oznacza, że dla jednego Ryobi będzie super a dla drugiego Stanley.
Zgadza się. W czołgu parksajda rozleciała mi się gumka napędzająca taśmę. Warta pewno z 1,5 zł. Nie do kupienia. Odciąłem kabel z wtyczką bo może się przyda i reszta do kontenera.
Jeśli chodzi o Parkside to z tego co słyszałem mają bardzo dobry serwis gwarancyjny. Prawdopodobnie celują w klienta który używa sprzętu dwa razy do roku a cztery użycia powinno wytrzymać. Jak nie to wymieniają bez gadania.
-
Mądrość przez ciebie przemawia. Narzędzia na użycie 2-3 razy w roku, czyli podczas gwarancji około 6-9 razy. Tyle około 5 na 10 wytrzymuje bez naprawy. No może nawet 8 na 10. Potem jak się zepsuje to do kontenera. Przerobiłem na własnej skórze. Pisałem już o tym z 3 razy na tym forumie. :)
-
Mądrość przez ciebie przemawia. Narzędzia na użycie 2-3 razy w roku, czyli podczas gwarancji około 6-9 razy. Tyle około 5 na 10 wytrzymuje bez naprawy. No może nawet 8 na 10. Potem jak się zepsuje to do kontenera. Przerobiłem na własnej skórze. Pisałem już o tym z 3 razy na tym forumie.
Nie za bardzo rozumiem o co Ci chodzi z tą mądrością ale to mniej więcej napisałem - sprzęt typu Parkside jest kierowany dla "niedzielnych majsterkowiczów" którzy kilka razy go użyją a po czterech latach może się zepsuć od "leżenia w szufladzie".
Natomiast jeśli stanie się coś w trakcie gwarancji to trzeba przyznać, że w większości przypadków wymieniają bez pytania.
W przypadku "wagi półśredniej" sprzęt jest do używania "na co dzień" przez majsterkowicza, szansa na awarię jest mniejsza ale niestety serwis często kręci nosem i udaje, że wszystko jest w porządku.
-
W zasadzie to często lepiej wygląda serwis takiego parkside-a gdzie potrafią po zgłoszeniu reklamacji wysłać nowy sprzęt bez odsyłania starego.
Według mnie serwis jest do naprawy gwarancyjnej, pogwarancyjnej jak i "magazyn" z częściami, kiedy to klient wie co siadło i sam sobie wymieni.
Nie twierdzę, że w przypadku każdej marki "serwis" to wszystkie te trzy rzeczy ale pod tym słowem właśnie to rozumiem.
No i w porządku. Wchodząc w szczegóły chodziło ci po prostu tylko o serwis gwarancyjny. Z tym się zgadzam.
-
Nie za bardzo rozumiem o co Ci chodzi z tą mądrością a
No o to mi chodziło, że mądrze Napisałeś i że zgadzam się z Tobą. Potem dopisałem swoje przemyślenia dot parksidów zbieżne z grubsza z Twoimi.
-
Nie wiem czemu wydawało mi się, że to sarkazm :-)
-
Taki klimat mamy na forum
Nie wiem czemu wydawało mi się, że to sarkazm :-)
-
czas chyba założyć na forum wątek parksajdowybóldu*y, paru stałych bywalców by się tam chyba znalazło ;)
-
brodzenie w morzu parksajdowych trupów powinno skutkować nałożeniem kary na lidla za taką politykę serwisową
-
Taki klimat mamy na forum Nie wiem czemu wydawało mi się, że to sarkazm :-)
czyli ,,intelyygentne ''kopanie po kostkach :o
;D
-
Jeśli ktoś lubi zielony kolor jak ja to czemu by se nie kupić Parkinsona albo festuula ;D
Raz mi Brzeziński napisał że mam ból du*y bo kupiłem tyle drogich zabawek a iskroatuta miałbym za grosze .
To mu odpisałem że zabawki wyciągam i nimi pracuje od razu bez pi***olenia się w podkładki itp.
Po za tym zabawki miałem wcześniej niż on se zmajstrowal prototyp iskroatuta więc wychodzi na to że konkurencja miała dawno coś co on stara się nieudolnie zrobić.
Ból du*y to takie słodkie pi***olenie... Kogoś stać i ktoś ma chcec to niech se kupuje co chce.
Mnie tam na Rolce Royce nie stać i mógłbym rzec że mam ból du*a... Ale nie...jakoś mógłbym mieć gdybym miał kasę ale że nie mam tyle kasy to nie mam RR i ch*j.
Jak ktoś se potrzebuje płot zrobić czy proste półki to se i parkinsonami op*****i pewnie.
To nie kwestia sprzętów tylko ich reklam. I wciskania ludziom tego że ten sprzęt jest pro i jest zaje**sty.
Przyznam szczerze że pewnie pilarkami Parkinsona mógłby se z grubsza deski dociac szczególnie te długie przed formatem. Aleeeee raz u Raffiego się tknalem jego Parkinsona i dym poszedł.
A drugi raz na innym modelu wyciągniętym u znajomego z kartonika to samo.
Ja mam dziwny urok na te sprzety i ch*j poradzę. Zostaje przy moich ch*jowych wysłużonych sprzętach ;D
Ale jeśli ktoś chce i mu to się jeszcze może sprawdzić to czemu ku**osci nie?
Ból du*y? Litości panowie, panie i wy inne zberezniki ;D
-
Chyba masz bul pupy :D
Jak robisz na kieliszek chleba to raczej nie parkinsonem , ale
Jak masz do wywiercenia 5 otworów pod kołki to nie kupujesz wkrętarki festoola czy iskry a zwykły jig od wolfcrata zrobi robotę i prosta wkrętarka ( nawet ta od parkinsona )
Druga sprawa że parinsony , graphity , etc tanie maszynki i narzędzia i do ciągłego tyrania się nie nadają , tak zwany segment hobby czyli idziesz robisz coś i po godzinie czy 3 kończysz a narzędzie działa chwile .
I jak kiedyś różowy napisał wkrętarka za 80 pln zrobi taki sam otwór jak festól / DW / Makita / metabo etc z tym że zamiast minuty poświęcisz na to 90 sek . I znowu jak masz 1000 wkrętów do wkręcenia na dachu w zimę to nie parksidem tylko czymś lepszym ,nie mówię że się nie da ale jak się na chlebek zarabia to nie warto .
I nie każdy z nas dorobił sie na tyczkach do grochu :D i nie każdy z nas potrzebuje domina / lammelo czy piły stołowej za 50 tyś pln bo do przecięcia kilku desek starczy ryobi / makita / dw albo zwykła piła ręczna , zmęczysz się ale zrobisz ;)
-
I jak kiedyś różowy napisał wkrętarka za 80 pln zrobi taki sam otwór jak festól / DW / Makita / metabo etc z tym że zamiast minuty poświęcisz na to 90 sek
Wiem o co Ci chodzi ale jak miałbym się czepiać to po pierwsze otwór nie koniecznie będzie taki sam bo może być bicie wrzeciona a po drugie możliwe jest, że tania wkrętarka wykona szybciej taki otwór bo może być mocniejsza. Kwestia mocy (i to wcale nie do końca ściemnianej) jest widoczna wśród różnych chińczyków. Kupowałem niedawno kosę spalinową i miałem do wyboru NAC-a za 300+ OleoMac za 500 i Stihl za 700. Z tych wszystkich NAC najmocniejszy i to wyraźnie, ale co z tego jak po gwarancji nikt tego nie będzie serwisować...
-
Z tych wszystkich NAC najmocniejszy i to wyraźnie, ale co z tego jak po gwarancji nikt tego nie będzie serwisować...
NAC to akurat kiepski przykład bo do ich kos można dokupić praktycznie wszystkie części.
-
NAC to akurat kiepski przykład bo do ich kos można dokupić praktycznie wszystkie części.
Przed zakupem odwiedziłem dwa serwisy i w każdym powiedzieli, że chińczyków nie serwisują. Być może da radę to naprawić jednak w tym przykładzie chodziło mi bardziej o to, że często chińczyk pomimo tego, że jest tańszy jest też mocniejszy.
No ale żeby nie było, że tylko narzekam na ryżowe konstrukcję to nie do końca jest tak. Jak ktoś zaczyna zabawę to lepiej kupić chińczyka jak tylko marzyć o FS lub lepiej kupić wkrętarkę, zagłębiarkę, wyrówniarko-grubościówkę i odciąg chiński niż w tej cenie tylko jedną maszynę premium.
-
Nie wiem jak z kosami, ale w 2007 roku kupiłem kosiarkę NAC z napędem i silnikiem Briggsa 6KM. Zaskakująco solidna maszyna, a lekko u mnie nie miała. Dwa razy w tym czasie zamawiałem w serwisie przez internet linki i raz pasek. Szybko, sprawnie, bez problemu. W tym roku padł mi napinacz paska napędu i niestety jest nie do kupienia. Po prostu ich już nie ma. Kosiarka chodzi jak złoto, szkoda wyrzucić. Może w zimie jakąś rzeźbę odstawię, a jesli nie to trzeba kupić inną kosiarkę.
Więc przez jakiś czas części są bez problemu dostępne, a potem nagle robi się pustka. I to też jest bolączka wszelkiej maści chińczyków.
-
Mam kosę NAC taką koło 500 zł kosztowała i np. w Kielcach znam dwa serwisy gdzie to robią. Jak ktoś potrzebuje tak jak ja użyć kosy kilka razy do roku to wystarcza. Ja użytkuję ją ok. 4 lat, wykaszam dwie niezabudowane działki po 1000 m2 i do tego się nadaje, jak bym kosił co tydzień pewnie kupiłbym droższą. Zdarzają się drobne usterki typu pęknięty wężyk paliwowy albo sprężyna rozrusznika ale to groszowe sprawy.
Z mitycznych lidlowych narzedzi to mam kilka z których jestem naprawdę zadowolony, trochę marketówki kupowałem też w Jula i np. klucze płaskie z lidla nie dość że większy zestaw za tą sama cenę to jeszcze trzy razy lepsze od julowych.
W ogóle generalizowanie to jakaś choroba naszych czasów, ja ostatnio wyciągałem noże z wyrówniarki którą kupilem od kolegi z forum i śruby klinów były tak dobite że miałem okazję przetestować klucze płaskie które posiadam. Julowa 13 z zestawu poddała się od razu, lidlowy walczył dużej ale tez poległ, wyciągnąłem więc bahco i też się wygniótl na krawędziach a nie odkręcił. W końcu wyciągnąłem sata które trzymam na specjalne okazję i też nic. Już myślałem że nic z tego i będę musiał ciąć śrubę ale miałem w skrzynce jeszcze troche starych polskich kluczy i ten polski nawet bez żadnej sygnatury odkręcił, nawet nie jęknął mimo ze nie jest taki piękny i błyszczący jak bahco czy sata.
-
Widzę, że użyłem akurat marki NAC i się mała gównoburza robi. Jedni potwierdzą, inni zaprzeczą ale mi zupełnie nie o to chodziło. Czy to NAC, Parkside czy inne "chińczyki" kupując taki sprzęt należy mieć na uwadze, że:
1) Można trafić na sztukę która będzie więcej w serwisie jak w warsztacie.
2) Potencjalnie ma mniejszą wytrzymałość, zwłaszcza przy częstszym użytkowaniu.
3) Może się okazać, że po okresie gwarancyjnym padnie pi***oła a nie będzie części zamiennych.
Wiem, że pierwsze dwa punkty można czasem dopasować do markowych sprzętów ale tu chodzi o STATYSTYKĘ! To, że komuś dwa razy zepsuł się Festool a drugiemu Parkside chodzi bez zająknięcia od 5 lat nie oznacza, że te sprzęty to jeden ch*j a tym bardziej, że Parkside jest lepszy.
To, że moja babcia ma 95lat i od 50 lat pali papierosy nie oznacza, że papierosy nie szkodzą.
-
Są i dobre i złe chińczyki :)
Są też źle i dobrze kupujący :)
Może się okazać, że po okresie gwarancyjnym padnie pi***oła a nie będzie części zamiennych.
Ok, rozumiem. Ale policzmy to też tak :)
Na moim przykładzie jako amatora i tego do czego i jak używam.
Weźmy popularny model wkrętarki np, Makita DF331 na 10,8V w wersji z dwoma akumulatorami 2Ah - koszt 600 PLN, gwarancja 3 lata i dostęp do części zamiennych.
Teraz mój tani odpowiednik
Sthor na 12V z jednym aku 1,5Ah - koszt w okolicach 100 PLN, 2 lata gwarancji, pewnie bez części zamiennych, dla komfortu dodajmy jeden akumulator za 40 PLN
załóżmy ze po tych dwóch latach padnie to daje nam 600 -140 PLN = 480PLN tyle jeszcze mamy do wydania 480 - 140 = 340 - 140 = 200 - 140 = 60 (i to przy założeniu że cały czas dokupujemy urządzenie z 2 bateryjkami, moje cały czas działają na jednej i tej samej)
Sorki ale wisi mi to czy będą do niej po dwóch latach części, czy nie :) w przypadku takich drobnych narzędzi.
-
Nie chciałbym tu dywagować na temat chińczyk vs reszta świata. Myślę, że większość już napisałem w tym wątku ale powtórzę jeszcze raz
Bardzo często chińczyk będzie dobrym a nawet bardzo dobrym wyborem dla amatora a czasem nawet jako backup dla pro/semi pro. Ale najważniejsze aby taki amator miał świadomość, że może być różnie. Ja też jestem amatorem ale lubię mieć lepsze narzędzie z dwóch powodów:
1) Wielokrotnie się naciąłem na tanim szmelcu i nie mówię tu tylko o chińczykach ale również o takiej "marketowej Makicie" - wtedy jeszcze nie wiedziałem, że coś takiego istnieje.
2) Z racji mojego małego doświadczenia mając sprzęt z średniej/wyższej półki, jak mi coś nie wychodzi to wiem, że to wina moich drewnianych rąk a nie gównianego sprzętu. Mając sprzęt niższej półki cały czas siedziałoby mi w głowie, że może to jego wina.
-
Ale ja też nie zamierzam tu nikogo przekonywać.
Trudno jest mi osobiście zrozumieć sens użytkowy, niektórych wypowiedzi/testów na forum, jak np. ostatnie pomiary różnic w blacie nowo odkrytej wyrówniarki Tritona szczelinomierzem z dokładności 0,1-0,05mm, widzę w tym jedynie (i taką potrafię zrozumieć) przyjemność (formę zabawy/rozrywki), że dla kogoś może to być najzwyczajniej przyjemne samo w sobie, bo tak lubi i już :D.
Ale najważniejsze aby taki amator miał świadomość, że może być różnie.
Serio, to jest najważniejsze? :D To ja nie chcę tej świadomości, łatwiej mi się wtedy robi :)
-
To jak już sobie tak polemizujemy to:
Trudno jest mi osobiście zrozumieć sens użytkowy, niektórych wypowiedzi/testów na forum, jak np. ostatnie pomiary różnic w blacie nowo odkrytej wyrówniarki Tritona szczelinomierzem z dokładności 0,1-0,05mm, widzę w tym jedynie (i taką potrafię zrozumieć) przyjemność (formę zabawy/rozrywki), że dla kogoś może to być najzwyczajniej przyjemne samo w sobie, bo tak lubi i już :D.
W niektórych przypadkach 0,1mm może okazać się sporym problemem - jeśli miałbyś np. spadek na stole o te 0,1mm to 10 przejazdów i masz 1mm
Serio, to jest najważniejsze? :D To ja nie chcę tej świadomości, łatwiej mi się wtedy robi
Wydaje mi się, że to jednak najważniejsze dla osoby która zamierza dopiero sprzęt zakupić. To wtedy możesz podjąć decyzję o ewentualnej dopłacie do "czegoś lepszego" ale jak już masz kupione to nie ma co się stresować.
-
600 -140 PLN = 480PLN
Pójdziesz do piekłą jak będziesz takie działania publicznie wykonywał :DSorki ale wisi mi to czy będą do niej po dwóch latach części, czy nie w przypadku takich drobnych narzędzi.
Miałem wkrętarkę Sthora tylko taką na kabelek,jak mi się szczotki skończyły to wywaliłem do kosza i kupiłem drugą (inna sprawa że później znalazłem do niej pudełko i tam były zapasowe szczotki :) ) Ale wkrętarka kosztowała 99 zł to nawet mi się nie chciało szukać czy można szczotki dokupić ale pewnie nie.Skutek uboczny takich narzędzi to megatony śmieci :(Trudno jest mi osobiście zrozumieć sens użytkowy, niektórych wypowiedzi/testów na forum, jak np. ostatnie pomiary różnic w blacie nowo odkrytej wyrówniarki Tritona szczelinomierzem z dokładności 0,1-0,05mm, widzę w tym jedynie (i taką potrafię zrozumieć) przyjemność (formę zabawy/rozrywki), że dla kogoś może to być najzwyczajniej przyjemne samo w sobie, bo tak lubi i już .
Nie wziąłeś pod uwagę jeszcze celu rozrywkowego dla ogółu :) Ja się na ten przykład oglądając te wykresy ubawiłem po pachy :D
-
jeśli miałbyś np. spadek na stole o te 0,1mm to 10 przejazdów i masz 1mm
Pomijając sens jeżdżenia 10 razy deską po wyrówniarce to między czym a czym ma być ten spadek 0,1 mm?
-
Pójdziesz do piekłą jak będziesz takie działania publicznie wykonywał
:-[ Fakt!, Ale połowa tu to frankowicze, nie czytają cyferek drobnym drukiem ;D
Skutek uboczny takich narzędzi to megatony śmieci
To jest dla mnie argument, jeśli faktycznie po 2 latach - kaput - no ale tak nie miałem :)
W niektórych przypadkach 0,1mm może okazać się sporym problemem - jeśli miałbyś np. spadek na stole o te 0,1mm to 10 przejazdów i masz 1mm
Matematycznie się zgadza :) (nie tak jak u mnie), ale pytanie czy ta różnica wyjdzie i zsumuje się na obrabianym materiale??
-
Nie wziąłeś pod uwagę jeszcze celu rozrywkowego dla ogółu :) Ja się na ten przykład oglądając te wykresy ubawiłem po pachy
No ale w sumie udowodniło że ten egzemplarz był całkiem udany, więc było to jednak pożyteczne. Bawiąc może uczyć :)
-
OK może faktycznie mało prawdopodobne aby problem się sumował (chociaż jeśli spadek byłby w dół stołu odbiorczego to wydaje mi się, że dociskając na końcu tego stołu materiał mógłbyś nie strugać końca.) ale jednak po coś ludzie ustawiają po kilka godzin stoły używając czujników zegarowych, super dokładnych kątowników i innych bajerów a przecież wystarczyłoby zmrużyć oko i powiedzieć "w miarę proste".
Dodam tutaj, że w temacie ustawiania stołów jestem zielony i tak się tylko droczę ;-)
-
Gościowi chciało się pomierzyć, to pomierzył. Chociaż badziej na grubość farby wyglądało, ale liczy się fakt. Niejako zarysował tym precyzję wykonania sprzętu.
-
Używaliście szlifierki mimośrodowej na akumulator, np
https://m.ceneo.pl/28823011#tab=spec (https://m.ceneo.pl/28823011#tab=spec).?
-
Osobiście nie widzę sensu. Szlifierka z aku jest cięższa a dodatkowo powinna być podpięta pid odkurzacz.
Piotr.
-
Też zawsze zastanawiam się jaki jest sens szlifierki mimośrodowej na akumulator. Raczej po dachach się jej nie używa. Ale może to mylny tok myślenia.
-
Nie wszyscy podłączają odkurzacz. Do mniejszych robot a szczególnie szlifowania listewek mimośrodem 125 na powietrzu idealnie sie sprawdza. Zero plątaniny ...
-
Albo sztachety płotu, żeby oczyścić i pomalować. Stelaże aluminiowe zmatowić, żeby fugi zamalować na kolor płyt. Itd, itp.
-
Mam ciasny garaż i wkurza mnie płatający się przewód. Mam odciąg siepacza, więc i tak ręcznie odpalam zasysaczkę
-
150 to tylko na kablu ale 125 to chetnie bym zamienil mojego dewalta na akumulatorowego.
-
Wracając do kwestii serwisu to moja RYOBI ROS300 z rozpędzającym się nad miarę talerzem wróciła z serwisu.
No świetnie naprawiona. Całe dwie godziny popracowałem i znów to samo. Jak odsunę szlifierkę od obrabianej powierzchni
to talerz dostaje takich obrotów, że boję się iż zaraz się rozpadnie. Zatem szybko dociskam do drewna a to ma taki szfung, że zanim zwolni to wyszlifowuje
bruzdę bo działa jak szlifierka kątowa. Wróciła do serwisu.
-
Wracając do kwestii serwisu to moja RYOBI ROS300 z rozpędzającym się nad miarę talerzem wróciła z serwisu.
No świetnie naprawiona. Całe dwie godziny popracowałem i znów to samo. Jak odsunę szlifierkę od obrabianej powierzchni
to talerz dostaje takich obrotów, że boję się iż zaraz się rozpadnie. Zatem szybko dociskam do drewna a to ma taki szfung, że zanim zwolni to wyszlifowuje
bruzdę bo działa jak szlifierka kątowa. Wróciła do serwisu.
Skąd ja to znam trzeba było ja spalić. Wtedy nie mieliby juz wyjścia.
-
Wracając do kwestii serwisu to moja RYOBI ROS300 z rozpędzającym się nad miarę talerzem wróciła z serwisu.
No świetnie naprawiona. Całe dwie godziny popracowałem i znów to samo. Jak odsunę szlifierkę od obrabianej powierzchni
to talerz dostaje takich obrotów, że boję się iż zaraz się rozpadnie. Zatem szybko dociskam do drewna a to ma taki szfung, że zanim zwolni to wyszlifowuje
bruzdę bo działa jak szlifierka kątowa. Wróciła do serwisu.
Skąd ja to znam trzeba było ja spalić. Wtedy nie mieliby juz wyjścia.
Będą mieli wyjście, powiedzą, że to moja wina bo nie używałem szlifierki zgodnie z przeznaczeniem :P
-
Będą mieli wyjście, powiedzą, że to moja wina bo nie używałem szlifierki zgodnie z przeznaczeniem :P
Mam w PZU (pewnie wiele ubezpieczalni ma coś takiego) ubezpieczenie od ochrony prawnej. To bardzo przydatna rzecz - normalnie sprawa może wyglądać tak jak piszesz "to pana wina - chyba nie będzie się pan sądził za 500zł?". Posiadając taką ochronę dzwonisz do ubezpieczyciela a prawnik wysyła pismo do producenta "oddajcie mojemu klientowi pieniądze - chyba nie będziecie się sądzić o 500zł?".
-
Ciekawe. A jak to działa w praktyce? /a nie w umowie/? Przerabiałeś to z doświadczenia? Chodzi mi o to czy to kolejny punkt w umowie czy naprawdę "ochrona". Przy jakim to jest ubezpieczeniu? Mieszkania np jak od odpowiedzialności cywilnej? Czy to osobna forma ubezpieczenia?
-
Ciekawe. A jak to działa w praktyce? /a nie w umowie/? Przerabiałeś to z doświadczenia? Chodzi mi o to czy to kolejny punkt w umowie czy naprawdę "ochrona". Przy jakim to jest ubezpieczeniu? Mieszkania np jak od odpowiedzialności cywilnej? Czy to osobna forma ubezpieczenia?
W praktyce na szczęście nie przerabiałem ale złą wolę można zarzucić każdej ubezpieczalni a jednak każdy jakieś ubezpieczenie ma. Są oczywiście wyjątki w których te konkretne ubezpieczenie nie obowiązuje ale nie kosztuje to ogromnych pieniędzy więc jeśli za te 20zł ma się okazać, że moja ubezpieczalnia nie jest uczciwa to w sumie niewielka cena. Osobiście mam to w pakiecie ubezpieczenie mieszkania, OC w życiu prywatnym plus coś tam jeszcze.
-
Jak pisałem wcześniej, ciekawe ubezpieczenie. Musze zapytać o nie mojego ubezpieczyciela/agenta.
-
U mnie to akurat PZU. Poszukałem i kosztuje mnie to 28zł za ochronę do (o ile dobrze pamiętam) 10K. Nie dotyczy wszelkich sporów komunikacyjnych, przeciwko PZU i coś tam jeszcze (warto to przeczytać).
-
Ok. Dzięki za info...