a proszę bardzo, z naturą się nie wygra
W tym tonie
czasami doprowadzam
niektóre kobitki do szału, gdy w jakiejś tam rozmowie, nad wyraz podkreślają swoje bohaterstwo macierzyńskie, wręcz niemalże martyrologię - bo urodziły dzieci.
Wtedy niewinnie stwierdzam, że to nie one urodziły, tylko natura, i często żadnej chwały w tym nie ma - jak się chciało "piórcyć" na sianku, pod kołderką - to się teraz ma. A największą bohaterką byłaby dla mnie gdyby tych dzieci jednak postanowiła nie urodzić
oczywiście również naturalnie.
I nie wiem czemu miłości i sympatii u tych kobiet nie zjednuję