Kola - sory, ale to już kwestia wyboru wykonawcy/ewentualnego pilnowania.
Robiłem w zeszłym roku kostkę, 3 miechy szukania wykonawcy (sprawdzanie, gadanie z poprzednimi klientami itd.). Przyjechał wybraniec w końcu na wycenę (ten etap jest dla mnie kluczowym w kwestii "wyczucia" czy będzie normalnie robił. Pochodził, podpowiedział kupe rzeczy, doprecyzował nasze "wymysły", przywiózł próbki, katalogi itd.. Potem pół roku czekania. Przyjechali, uwineli się w tydzień (jakieś 150 m2). Wycena była 20.000, w końcu wziął 19.000. Dostali jeszcze parę flaszek na odchodne. My szczęśliwi, oni też mówili że się im dobrze robiło.
Ale: 3 miesiące castingu, cena nie była najważniejszym kryterium (raczej stosunek cena/jakość), jak nie stawiam domu a mam doczynienia z kimś normalnym (można poznać) to zaliczek nie toleruje i jest to dla mnie jeden z "sygnałów ostrzegawczych". Pieniądze na materiał owszem daje ale do ręki temu, kto przywozi np. kostkę albo jak dostanę do ręki fakturę ze składu a materiał jest już u mnie. Końcowe rozliczenie po wykonianiu robót. Jak widzę, że coś nie do końca jest tak jak miało być to zaraz zwracam uwagę. Umowy czasami piszę a czasami nie (zależy od wykonawcy i moich odczuć).
Wiem, to wszystko też jest kwestią "szczęścia" ale jak sie zagłebisz trochę w dany temat to "ściemniacza" idzie wywąchać.
Na razie sprawdza mi się ta taktyka.