Powalczyłem z tym stworem, niby mały, ale uparty. Podgrzewałem opalarką, bo może jakiś klej tam dali. Rozgrzałem tak, że przykleiły mi się gumowe rękawiczki. Siłowałem się z imadłem i nic. Nie mogę odkręcić główki, żeby wyjąć łożysko na spodzie, bo przeszkadza przekładnia. A ono ma luz i wychodzi tylko gdzieś w 1/3 z obsady. Próbowałem podlać tam cyny, ale o czym mowa. A wziąłem w końcu i powsuwałem tam kawałki żyletek na ścisk, bo nic innego nie przyszło mi do głowy. Epoksyd raczej by nie wlazł, za gęsty do takiej szczeliny (grubość żyletki), poza tym było trochę smaru. Albo ta główka jest nieodkręcalna albo trzeba przyznać chińczykom, że potrafią do****ać gwint.
Cóż, dolny mały trzpień być może napunktuję symetrycznie, żeby ciasno wlazł w pierścień łożyska, a górne zwyczajnie okręcę izolacją (alu?) i wcisnę. Albo napunktuję obsadę. Jeżeli macie lepsze pomysły, piszcie.