W Polsce pokutuje socjalistyczny ban mistrza stolarstwa jako kapitalisty i wroga ludu = wyśmiewanie rzemiosła i dyplomów mistrzowskich .
Niestety wielu powiela ten naganny trend.
A ja jestem zupełnie odwrotnego zdania. Jak dla mnie to ten dyplom Przemka (czy w ogóle proces dążenia do uzyskania papierów) jest całkiem dobrą ilustracją pokolenia dzisiejszych 30- i 40-latków, którym w skali kraju masowo wmówiono, że zawodówki czy nawet technika to wstyd i tylko dyplom magistra zapewni sukces w rodzącym się kapitalizmie. Potem mieliśmy cały wysyp magistrów socjologi, marketingu i zarządzania i jak się okazało, wszyscy nie będą mogli zostać Wilkami z Wall Street czy Gordonem Gekko.
Nie znam Przemka ani jego motywacji, ale sam w internecie reklamuje się jako ktoś, kto porzucił dotychczasowe życie dla rękodzielnictwa, idei pracy w zgodzie z samym sobą itd i myślę, że nie jest wcale wyjątkiem, tylko głosem sporej części pokolenia. Stąd też między innymi pewnie spore zainteresowanie wszelkich kursów weekendowych czy szkoły w Garbatce.
Tęsknotę za rzemiosłem widać chyba też na każdym kroku - latem wszędzie są budki nie ze zwykłymi lodami, tylko z lodami rzemieślniczymi, w burgerowniach nie ma zwykłej tylko jest "kraftowa" wołowina, cokolwiek by to nie znaczyło. W sklepach internetowych hasło rzemiosło jest podkreślone na każdym produkcie, który tylko nie wyszedł z wytryskiwarki.
Wiem, że dla niektórych osób stolarz, hydraulik czy budowlaniec to dalej dziad z brudną gębą, który tylko patrzy, jak wykiwać nieświadomego klienta, ale dziś jest to coraz rzadsze, więc chyba idziemy w dobrą stronę.
Dlatego jak drugi raz już dzisiaj piszesz, żebyśmy się nie naśmiewali, to trochę nie wiem o co chodzi i kto się naśmiewa. Można by dyskutować nad użytecznością samego dyplomu w dzisiejszych realiach, skoro na końcu i tak bardziej liczą się chęci, umiejętności i wiedza, ale jesteśmy na forum miłośników stolarstwa, więc tym bardziej nie wiem, kto miałby się nabijać