Od kilku dni mam zagwozdkę.
W mojej okolicy pojawił się do sprzedania dom, w stanie surowym. Jest na fantastycznej działce, w bardzo dobrej lokalizacji, i do tego w akceptowalnej cenie. Byłem oglądać i generalnie mi się podoba, ale oczywiście pojawiają się wątpliwości.
Dom nie jest nowy. Został wybudowany 20 lat temu. W związku z tym nie jest to bryła współczesna, ale wygląda całkiem ok, nie jest to klocek z lat 80-tych. Oczywiście po tylu latach trzeba wymienić pokrycie dachowe i stolarkę okienną. Jest prąd, woda, gaz, kanalizacja i przez działkę przechodzi światłowód. Stan surowy częściowo uznaję za zaletę, bo mam jeszcze możliwość aranżacji pod własne potrzeby.
Przed oględzinami domu stwierdziłem, że jestem w stanie za jakąś tam kwotę ten dom wykończyć. Po oględzinach wiedziałem już więcej, mogłem więc zrobić dokładniejszą kalkulację. I tu już zapał został mocno ostudzony, bo kwota mocno wzrosła. Chodzi o doprowadzenie do stanu tzw. deweloperskiego, czyli tynki, wylewki itp. - więc nadal nie można jeszcze mieszkać. Wiadomo też, że na tym się nie skończy i koszty na pewną będą wyższe.
Są dwie sprawy, które mnie jednak bardziej martwią.
Dom nie był budowany dokładnie według planu (takie to były czasy). W jaki sposób to się legalizuje teraz? Coś mi się obija o uszy o inwentaryzacji, nowym planie. Ktoś wie jaka to jest procedura, jak to się załatwia i jakie orientacyjne koszty?
Druga sprawa dotyczy stropu drugiej kondygnacji, a raczej jego braku.
Nie ma w ogóle stropu między pierwszym piętrem a strychem. Właściciel mówił, że w planach był jakiś strop drewniany (pewnie z izolacją). W jaki sposób teraz coś takiego zamknęlibyście? Robić płytę? Trochę masakryczne mi się teraz wydaje... Czy strop drewniany? A może jeszcze jakieś inne możliwości są?
Atlernatywą dla tego domu jest budowa nowego, ale to na pewno przesunie wszystko w czasie. Z drugiej strony mam własny dom, mam gdzie mieszkać. Ten nowy jest bardziej z myślą o dzieciach. I to chyba nawet niekoniecznie, żeby tam mieszkały, tylko żeby w razie czego miały co sprzedać w przyszłości i wyjechać gdzieś...
Chyba strasznie chaotycznie opisałem sytuację, jeśli coś jest niejasne to pytajcie. Wielu z Was już budowało/kupowało domy, podzielicie się doświadczeniem?