Kiedyś szukałam starego drewnianego domu do rozbiórki, bo miałam wiele pomysłów na rzeźbione słońcem bale. Problem był, surowych bali na elewacji, to nie można uświadczyć. I tak jeżdżąc od domu do domu, trafiłam na dom z pięknym niemalowanym szalunkiem, ale szalunek to nie bal … ech. Ale jak tylko w rozmowie padło, że jakieś dziesięć lat temu zmarł mieszkaniec tego domu, co sam sobie go postawił i wykończył, bo był …. stolarzem - natychmiast ubiłam transakcję. Nie było już ważne, że to nie bale tylko szalunek. Ten szalunek zdobi dzisiaj moją kuchnię, mam zrobione blaty i ma być zrobiona reszta drzwiczek...
No i żadna deseczka z takiego domu się nie marnuje