A więc w sumie to już chyba po
Podkład i lakier kupiłem z firmy Boll
Najpierw umylem felgi od środka pomimo że tam miały nie być malowane. Tragedia,najgorsza cześć chyba nigdy ich tam nikt nie mył... Następnie szlif najgłębszych uszkodzeń i matowienie całości. W ruch poszła szlifierka mimosrodowa, następnie papier wodny.Ręcznie by mi się nie chciało
Ogólnie wzór prosty więc mniej dlubania. Do jakiegoś skomplikowanego poczekal bym na zakup komory do szkielkowania jaką ma Stavros. Odtluszczanie oklejanie i dwie warstwy podkładu.
Coś dziwnie bo na ostatniej malowanej feldze ostatnia warstwa wyszła biała a na pozostałych szara. Do tego była porwata, tak jakby zaciągneło niewymieszane resztki z dna puszki, a mieszane było intensywnie ponad 3 minuty więc nie wiem skąd to. Po wyschnięciu matowienie, odtluszczanie i lakier. Pierwsza fela wyszła bajka idealna powłoka, no ale na pozostałych zrobiłem skórkę pomarańczy.
więc szlif od nowa i malowanie naprawdę cieniutkimi warstwami. Dekielki i tak zmieniam ale na próbę położyłem na nie bezbarwny. I doszedłem do wniosku że na felgi nie nakładam raczej. Jest dużo mankamentów i błędów ale cóż jest lepiej, czegoś się nauczyłem i jestem narazie zadowolony.
Podkład- jedna puszka, farba- prawie dwie, ale myślę że jak bym nie poprawiał to max półtorej puszki by poszło.