No dobra. To jak to szło... ?
Ostatnim razem jak pamiętacie, podjechałem do sklepu po kilka papierów do szlifiery, a wyjechałem ze sporą częścią katalogu Festoola i Makity
.
Miał być miesiąc na owsiance, ale ile można - trochę się przejadła.
Oczywiście forum to miejsce wsparcia, braterskiej rady i mądrości. Zapamiętałem z tego, że jak Brodi jedzie do niebezpiecznych sklepów to zostawia swojej Żonie kartę kredytową.
Ale sam nie wiem czy od tej owsianki, czy od wolnych rodników, coś mi się popieprzyło i chyba zostawiłem mojej lepszej połowie zamiast karty te papiery ścierne.
Zresztą sam nie wiem, grunt, że znów znalazłem się przy tym samym sklepie. Chwila miłej rozmowy z p. Karolem właścicielem, i ku mojemu zaskoczeniu stosik na podłodze dziwnie spęczniał. Co było zrobić? Jakoś to zatargałem, choć powiem Wam, że taśmówka Makity solo prawie mnie zmogła. Co jednak adrenalina robi z człowiekiem.
Wracam do owsianki. Poniżej nowe drobiazgi