Geniuszem zła trzeba po prostu być, żeby kupić sobie 6" czytnik jebóków do .pdf, gdzie duża część z nich to najzwyklejsze na świecie skany (.jpeg). Dzielenie tekstu w takim przypadku odpada.
Na dzień dzisiejszy jestem daleko za murzynami w temacie, bo zwyczajnie nie interesuje się tym co jest na rynku, jednak brałbym coś z androidem, bo i wsparcie programowo jest większe, a upi***liwą apkę można sobie wymienić bez ściągania sdk i kompilowania z kodu.
Jako, że mam leciwego już Onyxa M92, który wciąż działa w porządku, ale bezproblemowo obsługuje duże .pdf-y, nawet te niezoptymalizowane pod kątem rozmiaru pliku (np. 300 mb). Jednak tu główną rolę odgrywa blisko 10" ekran i na tym trzeba się skupić, jeżeli do czynienia będziemy mieć z materiałami w formie obrazów. Ciąganie palcem po ekranie w czasie czytania po prostu rozprasza.