Kocioł gazowy z zamknięta komora spalania do utrzymywania +8stC
do tego kominek z płaszczem wodnym dla podniesienia do 19-20 stC.
Całość na glikolu + nagrzewnice Volcano.
1. Kocioł gazowy będzie najłatwiejszym i najmniej absorbującym urządzeniem dla wskazanego celu. Ja polecam rozbudowę istniejącej/wewnętrznej instalacji gazowej. Kolejne przyłącze z niepotrzebny koszt. Gaz ziemny jako paliwo będzie w 15 letnim okresie najtańszym źródłem energii (w zestawieniu prąd/gaz ziemny/gaz LPG/media stałopalne/geotermia/fotowoltaika). Komin jak to komin musi być to raptem rura 12cm średnicy. Ponad dachem może być w kolorze obróbki blacharskiej i to pod strony żółwika, albo jak pisał KolA przez ścianę (ciut pod rynną).
2. Kolejny element to kominek z płaszczem, gdybym nie widział twojego hangaru i zaangażowania to proponowałbym zwykły kominek lub kozę. Ale koza i kominek oddają ciepło przede wszystkim rurą spalinową, która zajmuje dużo miejsca a w przypadku dwóch pomieszczeń przestaje być rozwiązaniem akceptowalnym. Płaszcz pozwala przenieść energię w dowolne miejsce/miejsca budynku. Glikol występuje jako zabezpieczenie bo żadne współczesne urządzenia nie będą działały bez zasilania (zdążają się też zawieszenia elektroniki itp.). W przypadku glikolu skończy się na wychłodzeniu pomieszczeń ale nie zalaniu.
3. Oba układy zasilają nagrzewnice (jeden układ będzie otwarty a drugi zamknięty ale to żaden problem), które montujesz w zaprojektowanych/wskazanych miejscach. Zajmą trochę miejsca ale tak musi być, każda wersja ogrzewania (no może poza podłogowym
) zajmie trochę przestrzeni. Tak musi być
1.
4. Dobrze zmontowany układ działa w ten sposób, że wchodzisz sobie w środe do warsztatu i masz 8 stC. rozpalasz w kominku (nie robisz nic więcej, nie przełączasz nie klikasz nie zamykasz) czekasz ok. 30 min. (czas jest zależny od mocy kominka) i masz 15-16stC. i dalej do zadanej temp.
Wykonałem już kilka takich instalacji z różnymi wariacjami (piece na miał, pompy ciepła, kolektory). W/g mnie to opcja optymalna.
1 Nasze żony/partnerzy/partnerki i nawet my sami też zabieramy trochę "przestrzeni" ale tak już musi być