Przede wszystkim w ogóle u nie wchodzi u mnie w rachubę grzanie pomieszczenia do temperatury 50st. Nie ma jak, nie ma czym, nie ma kiedy itd. Więc po temacie...
Na razie trwa walka parownicą, żelazkiem i pralką.
Ostatnie dni są optymistyczne bo ani nie znalazłem żadnej ku**.y ani po dzisiejszej testowej nocce w tym mieszkaniu żadna mnie nie użarła w nocy.
Ale nie odpuszczam.... Dzis lub jutro ozonowanie łóżka.
Potem parownica za kilka dni znowu pójdzie w ruch i kolejne zamgławianie bo mam jeszcze jedną puszkę jakiejś bomby aerozolowej.