Kolega zajmujący się rekrutacją w pewnej poważnej firmie dostał przykaz, że na którymś etapie wśród kandydatów ma być 50% kobiet. Tylko skąd miał je wziąć, skoro kobiet-inżynierów w tej specjalizacji prawie nie ma?
Uważam, że kobieta za taką samą pracę powinna dostawać takie samo wynagrodzenie jak mężczyzna, ale ustalanie parytetów zatrudnienia jest trochę nie teges... Niech się bronią wyniki, a nie płeć.