Odróżnij tylko kwestię znęcania się od dyscyplinowania. Ja w szkole podstawowej byłem jakieś 40 lat temu i jakoś psychiki mi nikt nie zrujnował a na du*e od ojca czy matki nie raz mi sie cos przykleiło. Dziś nie mam do nich żalu, że wybili mi zawczasu debilne pomysły z głowy.
Poczekaj jak obecna armia dyslektyków i innych powymyślanych schorzeń ruszy na rynek pracy.
Nie wiem czy chcę liczyć na emeryturę, którą ta rozpieszczona armia niedawnych gimnazjalistów będzie mi chciała zafundować bo faktycznie trzeba pomyśleć aby czerpać energię z promieni słonecznych bo na chleb może z tego nie starczyć.
Wystarczy posłuchać na rozmowie kwalifikacyjnej co obecnie prezentują ludzie po skończeniu szkoły średniej a nawet po studiach. Ręce opadają i uszy więdną...