Przed ślubem myślisz, że lepiej być nie może.
Przed rozwodem myślisz, że gorzej być nie może.
W obu przypadkach się mylisz.
Rano, metro. Większość w uszach ma słuchawki, a mniejszość wciąż drzemie, ogólnie rzecz biorąc, brak reakcji na cokolwiek, brak zainteresowania życiem. A potem nagle wszystko się ożywiło; ludzie zaczęli wymieniać spojrzenia, poruszać się po wagonie.
Po prostu cicho pi***nąłem.