@newrom W pamięci mi się wryły dwie sytuacje projektowe nie moje i trzecia moja
z udziałem gangu cyca i pozostałych możliwości.
Pierwsza to plakat albo kalendarz Bydgoskiego Rometu reklamujący rowery. To chyba jakieś lata 90-te były, przypuszczam że to musiało być po prywatyzacji. Na plakacie było na całą szerokość zdjęcie kobiecej du*y odzianej w stringi i choć jestem zwolennikiem zdjęć nie lifitingowanych to tutaj było to po prostu poprzerastane dupsko z rozstępami, z rozdzielającą tasiemką, na siodełku ze znaczkiem Rometu
. Można założyć że nie było tam ono wzięte z castingu, ale z zacisza domowego kierownictwa.
Druga to kalendarz jednej z firm wędliniarskich z rejonu łódzkiego. Zdjęcie przedstawiało sypialnię w stylu Ludwika Słońce, złote łoże, atłasowa pościel, kotary, kandelabry. W pościeli leżał rozanielony półnagi adonis. Przed nim stała złota patera z której wylewały się plastry różnych szynek, boczków, salcesonów, duszone w ciasnym wężowych uściskach kiełbas, parówek i tym podobnych. A całość uzupełniało anielskie dziewczę, w kusej atłasowej, cienkiej niczym mgiełka piżamce, które w wypielęgnowanych dłoniach dzierżyło laskę podwawelskiej i podawało do ust adonisowi.
A trzecia moja - moim pierwszym zleceniem jakie dostałem jak zatrudnili mnie w jednej firmie reklamowej, jeszcze nie byłem na pierwszym roku studiów. Było zaprojektowanie kilkunastu etykiet na wina z nazwami typu: Kasia Baloo, Kochanica Dziedzica, Cycata Zocha itp. Była to bardzo pouczająca dla mnie historia, pozwalająca zrozumieć jak działa rynek i marketing, jak będzie ktoś zainteresowany dam link do zwierzeń na moim starym blogu