Żył sobie jeżyk i krecik. No i pewnego dnia Krecik zaproponował jeżykowi włam do chaty leśniczego. Jeżyk się zgodził. Jak tylko się ściemniło wyszli na łowy. Noc tak ciemna, że nie zobaczysz nic na dwa palce. W chatce mnóstwo fantów - połów jak malina. Krecik od małego ślepy, więc w takich warunkach nic mu po wzroku - chwyta najlepsze fanty, ale jeżyk też sobie radzi. W końcu doszło do tego, że znaleźli oboje strzelbę leśniczego. Fart tak się złożył, że gdy jeżyk znalazł spust, to krecik był wtedy głową przy lufie. Jeżyk ciekawski - wiadomo - mega huk. Jeżyk przestraszony maca, maca i znajduje się trzęsące w konwulsjach ciało krecika i mówi - kur*a ch*ju, ty się śmiejesz a ja prawie ogłuchłem
Przed śmiercią zjem całe opakowanie kukurydzy na popcorn. To powinno sprawić, że moja kremacja będzie ciekawsza niż pozostałe
Rzecz się dzieje w czasie Powstania Styczniowego.
Do dziadka mieszkającego pod lasem przyjeżdża kozacka sotnia. Do chałupy wchodzi ataman i pyta dziadka:
- Stary, jest u Ciebie babka?
- Nie, umarła.
- Aa jakaś kobieta?
- Nie. Mieszkam sam.
- A wódkę, masz?
- Mam.
- To dawaj, ile masz. Słoninę masz?
- Mam.
-Dawaj.
Dziadek dał wszystko co miał. Nawet chleb. Podpity ataman woła dziadka:
- Dziadek, kozę masz?
- Mam.
- Dawaj.
Sotnia popiła, zaliczyła kozę i pojechała dalej. Po wszystkim dziadek sam do siebie: - Tyle lat żyję i dopiero teraz dowiedziałem się z skąd się biorą Kozacy.