Ja się sparzyłem i już więcej nie kupię. Po zwrocie dołożę trochę i przetestuję clampwood od pinocchio.
Nie mam jakiś super doświadczeń z clampwood-ami, bo mam je od niedawna i dopiero 2 klejonki robiłem na nich, no ale na tych 2 nie zadziałało to jak należy. Sporo nerwówki miałem i kombinowania żeby wyprowadzić klejonkę z już nałożonym klejem.
Narazie to "miał być Hit a jest kit". Patrząc ile kosztowały to mam nadzieję, że to specyfika tych konkretnych klejonek albo jakiś mój błąd/niewiedza.
Co konkretnie możesz o nich powiedzieć?
To co już wspomniał
@Maverick . Clampwood reklamowany jest przez pinocchio jako super ścisk, dzięki którego możemy zapomnieć o lamelach czy domino do pozycjonowania klejonki i wszelkich wygibasach ze ściskami na krawędzi.
Cudowne ściski, które dociskają jak klasyczne ściski i jednocześnie następuje kompresja od góry i dołu no i mamy super piękną klejonkę.
Na tych dwóch moich klejonkach nie zadziałało to kompletnie:
0. W mojej opinii są niewygodne. Wielkie, trudniejsze do ustawienia w stosunku do innych, po otworzeniu to już w ogóle gigantyczne - w moim mikro warsztacie mam problem nimi operować. No ale ok, powiedziałem, że dla cudo rezultatu mogę pocierpieć.
1. Klejonka nr 1 - trudny blat dębowy starego stołu, który był frezowany na brzegach (nie płaski) i do tego same dechy nie do końca tak równe jak przy nowych klejonkach.
Przy ściskaniu blat poszedł w łuk i to taki mega duży z jakimś 3-4 uniesionym środkiem. Czym bardziej się ściskało to w zasadzie giął się jeszcze bardziej. Za ch.... pana nie było efektu kompresji od góry i dołu.
Ratowałem się na szybko dodatkowymi ściskami na krawędziach (czyli po staremu) żeby to wyprostować i uratować.
2. Klejonka nr 2 - już z nówka struganych elementów i też zonk. Tutaj nie poszło co prawa w łuk (bo nie miało jak) ale klawiszowanie było i ściski za nic nie chciały go wyprowadzić. Wydaje mi się, że problem jest taki, że posparowane klejem elementy jak zaczyna się ściskać to dostają takiego trzymania, że już nie ma takiej siły, która by je przesunęła. Po prostu jakby siła dociskania elementów do siebie była dużo większa od siły kompresji od dołu i góry. No i znowu się ratowałem poluzowaniem woodclampów, ściśnięciem profilu dolnego i górnego dodatkowymi ściskami, żeby najpierw wprowadzić siłę od tej strony i dopiero ponownym dokręcaniem woodclampów. Tylko, że to niczym nie różni się od wcześniejszej pracy na ściskach rurowych + bessey KRE.
No i właśnie takie te moje nie udane dwie próby. Jak już pisałem, liczę na to, że czegoś magicznego nie wiem, że coś robię źle.