Lustrzanka to jest generalnie takie słowo miejska legenda powszechnie utożsamiana z profesjonalnym aparatem fotograficznym zazwyczaj na film małoobrazkowy, i o ile w fotografii prasowej, sportowej, przyrodniczej jest to zgodne z prawdą o tyle w fotografii nazwijmy to reklamowej/reprodukcyjnej/produktowej/mody no cóż ... nie należy do końca wierzyć w to co czasami się widzi na filmach, gdzie małoobrazkowymi lustrzankami fotografowie obfotografowują piękne modelki z rozwianym włosem w peniuarach .
Fotografia reklamowa nigdy nie była moim konikiem, z tego co pamiętam to już całe lata temu fotografowie przeszli z 6x9 na lustrzanki z pełnowymiarową matrycą, lub ci którzy mieli sprzętu od cholery i nie chcieli zmieniać systemu kupowali ścianki cyfrowe.
W wydruku kolorowych magazynów, nawet oglądanych z bliska cyfrowość aparatu przestała być problemem (pozostało ziarno, kolory filmów itp - ale to zdolni magicy przy kompie robią bez większego problemu).
Do dziś są maniacy którzy mówią że bez skrzynki i slajdu 4"x5" to do pejzażu szkoda wychodzić nawet na podwórko, no ale raczej są w mniejszości
Lustrzanka to lustrzanka. System z lustrem dzięki któremu świat oglądamy przez obiektyw. Po wejściu fotografii cyfrowej coraz mniejszy sens ma użycie lustra bo wyświetlacze cyfrowe (nawet te w "wizjerze") są coraz lepszej jakości. Do tego producenci by obniżyć koszty zamiast używać pryzmatu, zaczęli używać luster (pamiętam że reklamowali to jako fjuczer - obniżenie masy) i w wizjerze zrobiło się ciemno (porównywałem kiedyś ten sam model pentaxa z pryzmatem i lustrem - przepaść).
Że się przyjęło że one dobre i profesjonalne to nic dziwnego, przecież przez lata miałeś do wyboru - małpkę, zaawansowaną małpkę/hybrydę, lustrzankę. I to te ostatnie miały największą kontrolę nad tym co da się zrobić, raw był dostępny w hybrydach. A małpki były dla tych którzy chcieli mieć gotowe fotki bezpośrednio z karty. Standardowo crop factor był 1.5. Ale te w pełni pro miały 1.
W małpkach przeważnie był większy niż 1,5.Co oczywiście w niektórych zastosowaniach było lepsze, a w innych gorsze. Teraz mam w olku x2 i sobie chwalę zwłaszcza przy macro. No i jak ubiorę bojówki to mi się aparat mieści w kieszeni.
No i last but not least. Możliwość wymiany obiektywów. Obecnie mają to "bezlusterkowce", kiedyś mogłeś się najwyżej wesprzeć soczewkami nakręcanymi na obiektyw jeśli nie kupiłeś lustrzanki. Ale jak kupiłeś małpkę z obiektywem F:3.8 to żeby mieć F 1:1.2 jedyne co mogłeś zrobić to wymienić cały aparat. Podobnie jak kupiłeś z ogniskową wq 28-70mm, a zajawiłeś się robieniem zdjęć
sąsiadce przyrodniczych, to założenie "konwertera" niby mogło podbić ogniskową, jednak zawsze kosztem jakości.
A małe (rozmiarowo) matryce wbrew pozorom mają swoje zalety i związana z nimi optyka również i moim zdaniem nie ma co wieszać na nich psów ...
Nie neguję zad i walet ;-) Tylko trzeba sobie jasno powiedzieć że pewnych rzeczy nie przeskoczysz. Aparat w telefonie to małpka z przed 20 lat i tyle. Np te ekstremalnie szerokie kąty są super przy fotografowaniu wnętrz mieszkań pod wynajem. Wydaje się że nawet w pudełku po butach jest tyyyyyle miejsca! ;-)
A i jeszcze jedno. Niedawno mi się rozładował telefon bo robiłem nim foty, a leciwy jest. To już wolę nosić aparat zamiast batterypacków
A wielkość wydruków ... no cóż ... z 4MPx plakat B1, czy wydruki wielkoformatowe spokojnie się zrobi, wcale do tego nie jest potrzebne 20Mpx, a że nie wszyscy o tym wiedzą, to producenci to wykorzystują jak mogą
Zależy co ma być na tym zdjęciu i z jakiej odległości będzie oglądane, a najważniejsze jak przenoszone na papier. Bo jak igłówką to i 1Mpx będzie za dużo ;-)