Rok temu pomalowałem olejem, bez koloru. A potem była jakaś potrzeba usunięcia na kilka dni mebli z werandy, stanęły sobie pod leszczyną i pięknie wyglądały. Po tych kilku dniach okazało się, że mają już jakiś dziwny kropkowany czarno bury kolor bo z leszczyny na nie nakapało jakichś soków i wszystko poszło do zdzierania 😁 to teraz mam lakierobejcę. Jak za rok będę musiał to drapać znowu to chyba już jako wdowiec bo zamorduję kogoś 😁
A na porady wujka Quiba zawsze czekam z utęsknieniem 😁
Znalazłem w garażu jakiś lakier hartzlacka na zewnątrz. Niestety nie jachtowy i nie śmierdzący, więc chyba lipa 😛