Ja też miałem obawy, ale teraz nie wyobrażam sobie, żeby dało się spalinówkę zastąpić elektryczną, tym bardziej na aku. Tnę nią drewno na opał, pociąłem rozbiórkowe, poprzycinałem gałęzie w ogrodzie, a i u sąsiadów opitoliłem kilka tujek i małych brzóz. Przy stawianiu warsztatu i rozbieraniu starych komórek była nieodzowna. Żaden tam lisi ogon. Próbowałem, nie ma porównania. Jak zmieszam dziesięciolitrowy kanister, to potem na nim hulam i hulam. Od czasu do czasu trzeba tylko zajrzeć do oleju do łańcucha i napiąć łańcuch. Dwie śruby, żadna konserwacja. A do tego to jedno z najbardziej ekscytujących narzędzi, jakie mam.
Jak mawiał mój dawny blacharz: "Kierowniku, będzie pan zadowolony".