Popelina czy nie, ważne, żeby działało. Mój pierwszy stół warsztatowy zrobiłem z kantówki 5x10, bez ścianek, w samych początkach mojej stolarskiej przygody i na etapie zachłyśnięcia pocket hole jigiem Wolfcrafta. Stół był bity i poniżany, ale zniósł wszystko bez pi***nięcia, nie rozchybotał się i w ogóle nic mu nie doskwierało oprócz tego, że był toporny i za duży. Także znienawidzone pockety też się mogą do czegoś przydać.
A niedawno się cieszyłem, że go nie posklejałem, bo materiał z niego kontynuuje życie w postaci stołu pod piłę i stołu montażowego.