Podział w pomocy młodemu w zadaniach szkolnych jest taki: niżonka - przedmioty humanistyczne, ja - pozostałe.
Młody dwa lata temu był w 4 klasie. Zadanie domowe.
Nieżona krzyczy z dołu: - Hanny, choć mu tu pomóc w matematyce!
- A co jest? - pytam.
- Rachunek różniczkowy.
Zamarłem. Pędzę na dół, nie wierząc w to co usłyszałem.
Biorę ćwiczeniówkę do ręki, a tam ... dzielenie z resztą. Uff!