Dzięki za wszystkie odpowiedzi.
Po kilkudziesięciu próbach jest coraz lepiej. Dłuta naostrzyłem na szlifierce stołowej, tylko taką posiadą. Ostrze było chłodzone podczas ostrzenia. Dużo pomogło. Jeśli materiał jest już w kształcie walca, problem praktycznie nie występuje, pracują elegancko. Najgorszy jest moment, kiedy mam klocek nierównomierny.
Z toczenia metali byłem nauszony trzymać nóż w osi materiału i tak tez leciałem z drewnem. Dłuta są dosyć małe, chwila nieuwagi i lądują pod materiałem. Teraz trzymam ponad osią i jest dużo lepiej.
loszmi, problem na pewno jest we mnie, pierwszy raz toczę drewno. Ale z drugiej strony, nie wiem czy z tymi dłutami jest wszystko ok, dwa potrafiły się wygiąć wchodząc pod materiał. Byłem je w stanie spowrotem naprostować ręką opierajać na kawałku drewna.. Nie tak wyobrażam sobie stal narzędziową. Nie ma szans na taką akcje nawet na najtańszym dłucie np. z Castoramy. Ono po prostu pęknie.
Co do "wersji minimalistycznej", miałem na myśli nie najtańsze dłuta, ale jak najmniejszą ich ilość, która pozwoli mi na wytoczenie miski i gałki do szafki.
Pozdrawiam
Tomek