Ten strug jest najstarszym, nieprzygotowanym do pracy narzędziem w moim warsztacie. Kilka lat temu, na zlocie u Fila, próbowaliśmy się za niego zabrać ze Stavrosem(no dobra, ja tylko oglądałem mistrza w akcji
), ale nie mieliśmy odpowiednich narzędzi i z obawy o zniszczenie mosiężnych śrub odpuściliśmy. Teraz, w przerwie pomiędzy większymi projektami, z nieco większym bagażem wiedzy i doświadczenia postanowiłem dać mu drugie życie. Okazało się to sporym wyzwaniem i pochłonęło trochę czasu…
Etap I - demontaż.
Najtrudniej było zdjąć okucia prowadnic, pomimo że były luźne. Podgrzałem je lutownicą i trzy z trudem zsunąłem ( przy jednym razem z klinami), przy czwartym musiałem delikatnie rozwiercić i usunąć kliny.
Etap II - czyszczenie. Elementy drewniane pokryte były grubą warstwą brudu, który usunąłem głównie za pomocą cyklin. Części mosiężne wymoczyłem w roztworze sody i octu i wyczyściłem szczoteczką, elementy stalowe - szczotką na wiertarce.
Kliny do prowadnicy: Oryginalne nie prezentowały się najlepiej i były dość mocno wygniecione dlatego postanowiłem je wymienić - drewno: lilak.
Etap III - poprawki. Jak widać na zdjęciach dwa wkręty są krótsze od pozostałych. Jeden z nich został skrócony celowo, drugi niestety jest ukręcony. Odpowiada on za mocowanie mosiężnego elementu z boku struga, jego pozostałą część widać na zdjęciu poniżej. Nie chciałem ingerować w korpus aby usunąć końcówkę wkręta. Ponieważ śruba do wysuwu ogranicznika głębokości nie potrzebuje aż tyle miejsca, a otwór jest duży ponieważ tak łatwiej było go wykonać, postanowiłem zrobić małą wstawkę, w którą wkręcę oryginalny fragment wkręta.
Ponadto pomierzyłem wielkość otworów zakończeń prowadnic i stwierdziłem że są one z obu stron prawie identyczne. Aby zapobiec ich ruchom w przyszłości poszerzyłem je odrobinę od zewnętrznej strony.
Ostrze było krzywe, ale udało się je naprostować a potem naostrzyć. Zauważyłem że przednia część płozy nie jest współliniowa z tylną więc całość wyrównałem. Zamontowałem ostrze i... no struga, powstaje ładny wpust ale to nie jest to czego oczekiwałem. Obejrzałem strużyny i strug. Okazało się że ostrze nie opiera się o płozę i wpada w wibracje. Zdemontowałem go i obejrzałem łoże, hmmm - niezbyt precyzyjnie wykonane. Wyrównałem je przy pomocy pilnika. Niestety po tym zabiegu klin, który i tak po wcześniejszym, delikatnym wyrównaniu ledwie wystarczał był już za wąski. No to dorobiłem nowy, zaklinowałem ostrze i... Płozy znów się rozjechały... Po wyrównaniu łoża okazało się że teraz płoza wystaje i klinowanie ostrza na nią kieruje całą siłę i ją odchyla. Po korekcie wszystko działa prawidłowo.
Etap IV – wykończenie. Nie wiedziałem jak zabić kliny na końcu prowadnic, synek zadecydował że mają być gwiazdki no to są
. Strug zabezpieczyłem olejem i woskiem.
Szkoda że mam tylko jedno ostrze do niego. Jeśli macie na zbyciu jakieś o szerokości 8mm lub więcej to dajcie znać.