Dzień 23 - Kamień milowy
Dzisiaj wyjątkowy dzień, bo:
1. Minął dokładnie miesiąc kalendarzowy odkąd zacząłem budowę swojego Drim Szopu
2. Zakończyłem budowę szkieletu!
3. Zacząłem psuć szkielet
Ad.1
Zacząłem dokładnie 6 maja. Ciężko uwierzyć że minął już miesiąc. Z jednej strony mega się cieszę bo dużo udało się zrobić i de facto trzymam się planu. Z drugiej strony widzę jak dużo jeszcze roboty przede mną, a czas biegnie nieubłaganie (a wraz z nim mój długi urlop...). Mam nadzieję, że zdążę. Trzymajcie kciuki!
Mam jeszcze refleksję na temat pogody. Ten temat często przewija się w moich postach. I jak patrzę wstecz to faktycznie jakiegoś wyjątkowego "pecha" mam do pogody. Niby maj, niby powinno być umiarkowanie. A zamiast tego najpierw lało przez pół miesiąca, a potem od razu upały. Na palcach jednej ręki mogę policzyć dni, kiedy byłaby optymalna pogoda do budowania. To nie pomagało i na pewno spowolniło mnie trochę.
Ad.2
Dzisiaj dokończyłem konstrukcję pod dodatkowe połacie dachu (żółwika) i tym samym ogłaszam koniec prac przy szkielecie! Ufff!
Jestem zadowolony z tego jak to wyszło. Chociaż pewnie dopiero na etapie robienia pokrycia dachu będę mógł stwierdzić czy faktycznie wyszło równo czy może jednak fale Dunaju się na blasze porobiły bo dach krzywy. Oby nie!
Świetnie się szkielet prezentuje. Najchętniej to przykryłbym go całego szkłem i tak zostawił. Z punktu widzenia wizualnego jak dla mnie to szczytowy moment budowy.
Ad.3
No i dzisiaj zacząłem psuć ten piękny szkielet. Przywiozłem ze składu 44 arkusze OSB 12 i zabrałem się za montaż poszycia. Odpaliłem sztyfciarkę i strzelam sztyftami 40mm, do tego trochę wkrętów w kluczowych miejscach.
Dzisiaj udało się tylko 3 płyty przykręcić, ale czuję że dobrze jestem przygotowany i powinno dalej pójść całkiem sprawnie.