Jak jeszcze raz oglądałem zdjęcia, nie spodobało mi się rowkowanie. Ogólnie, frezowanie w dębie to piekielny proces, szczególnie jak jedyne pasujące do tego frezy mają 2 lata i były wielokrotnie przypalone. No i są z miejsca, gdzie kupisz bułkę i banana :-P
Więc po frezowaniu szlifowałem, nie było to łatwe. Niektóre bardziej przypalone miejsca, traktowałem białym klejem a potem pył. Po oleju, wyszło słabo. Więc jeszcze raz robota.
I teraz najlepsze, bo z pękniętego ostrza struga zrobiłem mini cyklinę. Teraz to była miazga :-) potem papier i kołek fi6. Dla mnie sponio :-D