Ponieważ zakończyłem w domu wszelkie niezbędne wykończenia które były konieczne do przeprowadzki, wziąłem się za sprzątanie garażu.
Pięć lat gdzie priorytetem była budowa i robota, zbieranie wszystkiego "bo się przyda" zrobiło swoje. Sprzątam już prawie tydzień i nadal jestem w lesie.
Jak radzicie sobie ze zbieractwem? Tzn jaki kawałek drewna jeszcze "się przyda" a jaki zacisnąć zęby i odłożyć do spalenia? Czy krzywy gwóźdź prostować czy jednak bez namysłu do pudła i na złom - będzie na flaszkę. Czy kilogram nakrętek mosiężnych m8 i śrub mosiężnych m6 do czegoś się może przydać czy 10zł/kg na skupie? Czy dwie celmy zepsute od teścia ratować chociaż mam porządnego bosza czy do elektrośmieci...
Dobrze że brat się buduje to mu szykuję przyczepkę gratów, mniej serce zaboli
celem jest garaż o białych ścianach, żywicą na posadzce, zamkniętymi szafami na narzędzia i "na plakacie goła baba z karabinem maszynowym" na ścianie