Warsztacik pod domem, więc ma to plusy i minusy. Cały czas w pracy. Metrów brakuje choć by na to aby mieć rozłożone dwa trzy projekty i ich nie składać. Wylądowałem w garażu bo mnie do tego życie zmusiło jakieś 9-10 lat temu. Zaczynałem jak wielu z was w małej piwnicy, potem garaż 18 m2 u cioci. Potem sporo większy warsztat od tego i plany na rozwój. I nagle BAM !. Niewypłacalni klienci, znudzony zabudowami i kuchniami pozamiatałem to wszystko. Sprowadziłem bałagan do garażu pod dom. Pomału na leasingach wymieniałem żeliwne sukcesywnie maszyny na nowe i podnosiłem jakość z precyzją. Zacząłem projektować różne bohomazy
i wyrabiać się w temacie. Dzisiaj robię meble tylko w stylistyce jaką lubię i mam nadzieję że tak zostani. Ceny podnosiłem pomału przez lata, robiłem to podnosząc jakość i efektowność realizacji a potem podnosząc ceny. Maszyny warsztatowe to jedna trzecia sukcesu, je można zawsze kupić. Na resztę trzeba uparcie pracować i nauczyć pokonywać sporo problemów i podnosić się po porażkach. Te porażki to niezbędny bagaż doświadczeń, więc się ich nie bójcie lecz stawiajcie im czoła.