Zabrałem swoje graty do swojego garażu i co dalej?
Przydałby się stół ale jak zrobić stół mając wkrętarkę z biedronki i szlifierkę mimośrodową?
No właśnie jest jeszcze spawarka!
Oskrzynię wyspawałem z kątowników 50x50 i 50x30 żeby była solidna i ciężka.
A blat?
Znalazłem u rodziców w stodole kilka desek sosnowych (tarcicę) grubych na półtora cala i szerokich na 35 cm, które leżały tam od początku świata albo jakoś tak.
A stolarz ze mnie żaden, więc co z tym począć?
Poszedłem do stolarza
Mówię mu: Panie chcę z tych desek zrobić blat.
On: Trzeba je przeciąć na pół i skleić.
Ja: Jak przeciąć? Takie ładne szerokie deski ciąć?! Zgłupiał czy co? Ale przełknąłem tą zniewagę i mówię: Tnij Pan a pokleję sam.
Jeszcze mi je ładnie przestrugał i puścił przez grubościówkę.
Tak oto zaczęła się moja( totalnego lamera i ignoranta) przygoda z drewnem. Nie wiedziałem nawet, że deski się krzywią i pracują. Ale człowiek uczy się na swoich błędach i tą lekcję szybko pojąłem. Zapomniałem tylko, że oprócz pracy deski jeszcze pęcznieją od wilgoci i się kurczą na słońcu, ale o tym opowiem wam potem przy okazji mojego niedawnego dzieła.
Deski skleiłem ze sobą nie mając przecież ścisków, ale miałem spawarkę, więc przyspawałem do profilu śrubę z nakrętką a z drugiej strony kawałek profila jako stoper i tak ściskając zwykłą śrubą skleiłem deski ze sobą na blat (widać te "ściski w tle oparte o ścianę)
Oskrzynię pomalowałem na zaje**sty niebieski kolor
A skoro miałem szlifierkę mimośrodową to blat wyszlifowałem pięknie i pomalowałem nie pamiętam już czym ale chyba altaxem do drewna
I tak powstał mój pierwszy w życiu stół. Ba może to w ogóle pierwszy mebel mojego autorstwa. A jak wiadomo żeby zrobić stół trzeba mieć stół. A skoro już miałem stół to nie miałem już wymówki, że nie mam na czym robić.