Autor Wątek: Moja świątynia - czyli z pamiętnika małego kornika.  (Przeczytany 21681 razy)

Offline huciak

  • Kornik - Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 966
Odp: Moja świątynia - czyli z pamiętnika małego kornika.
« Odpowiedź #15 dnia: 2021-09-17 | 17:04:25 »
Kurczaki, stanowczo za rzadko zaglądam na forum.
sam się ukarasz, czy mamy Ci pomóc ? ;D
Może narobię zaległości, w końcu pojąłem że warto mieć taptalka emoji3
A wieczorem powiem żonie że należy się pejczyk za karę. Jesteśmy kwita? emoji12


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
jeszcze mało, ale będzie więcej!

https://www.youtube.com/user/huciak - śmiało, daj SUBa :)
https://www.facebook.com/hutandwood - śmiało, zaLAJKuj ;)

Offline huciak

  • Kornik - Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 966
Moja świątynia - czyli z pamiętnika małego kornika.
« Odpowiedź #16 dnia: 2021-09-17 | 17:25:41 »
...
   Od tego momentu słuchawki stały się moim nieodłącznym towarzyszem – choć w tym przypadku nie dawało to za wiele.
Sąsiedzi też otrzymali po parce na głowę? emoji28 Masz lekkie pióro, ale rozumiem że przeczytałeś te wszystkie kartki dla których zrobiłeś regał. Gdybym miał robić regał na książki które przeczytałem, to by to była półka na klucze :-P


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
« Ostatnia zmiana: 2021-09-17 | 20:03:14 wysłana przez huciak »
jeszcze mało, ale będzie więcej!

https://www.youtube.com/user/huciak - śmiało, daj SUBa :)
https://www.facebook.com/hutandwood - śmiało, zaLAJKuj ;)

Offline hatemenow

  • Kornik - Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 582
Odp: Moja świątynia - czyli z pamiętnika małego kornika.
« Odpowiedź #17 dnia: 2021-09-17 | 19:22:59 »
@gruduś dwa pytania do Ciebie. Gdzie i jakie noże kupiłeś? Oraz drugie, jeśli to nie tajemnica to ile płaciłeś za maszynkę?

Online gruduś

  • Zaawansowany użyszkodnik
  • ****
  • Wiadomości: 464
  • Mam garaż i nie zawaham się go użyć.
Odp: Moja świątynia - czyli z pamiętnika małego kornika.
« Odpowiedź #18 dnia: 2021-09-17 | 20:01:20 »
Sąsiedzi też otrzymali po parce na głowę?  Masz lekkie pióro, ale rozumiem że przeczytałeś te wszystkie kartki dla których zrobiłeś regał. Gdybym miał robić regał na książki które przeczytałem, to by to była piła na klucze :-P

Sąsiedzi nie dostali :D. Wszystko co na półce przeczytane co najmniej raz. Takie mam skrzywienie, że lubię książki, zarówno na półce jak i czytać.

Gdzie i jakie noże kupiłeś?
Noże dorabiałem w frezwidzie. Wyszło drogo jak szlag, ale alternatywy nie było. Komplet noży 100 PLN + 30 PLN za każdy otwór w nożu, Czyli 280 PLN. Teraz bym pewnie kombinował z piłowaniem Pinów - chociaż po przygodzie z Rebirem wolałem mieć dodatkowe zabezpieczenie noży tak jak je projektant przewidział.


jeśli to nie tajemnica to ile płaciłeś za maszynkę?
1500 PLN

Nawet stojąc w miejscu, można zabłądzić.

Offline hatemenow

  • Kornik - Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 582
Odp: Moja świątynia - czyli z pamiętnika małego kornika.
« Odpowiedź #19 dnia: 2021-09-17 | 20:09:50 »
Dwa tygodnie temu kupiłem klona tej promy dokładnie za tą samą cenę :) Moja w trochę gorszym stanie była ale pracuję nad nią. Też mam pękniętą nakrętkę od przykładnicy. Miałem nadzieję, że Ty znalazłeś jakąś ciekawą alternatywę noży, a jednak trzeba kombinować ;)

Online gruduś

  • Zaawansowany użyszkodnik
  • ****
  • Wiadomości: 464
  • Mam garaż i nie zawaham się go użyć.
Odp: Moja świątynia - czyli z pamiętnika małego kornika.
« Odpowiedź #20 dnia: 2021-09-26 | 18:45:27 »
Wpis 9: Będziemy razem borować dziury – przygoda z dramatem w tle.
   Przychodzi taki moment w życiu każdego człowieka, że trzeba sobie zdać sprawę z własnych słabości. Kiedy więc kolejny raz, wiercąc kilkadziesiąt otworów z ręki, co drugi z nich wybierał sobie tylko znaną ścieżkę rozwoju osobistego i lądował niekoniecznie tam, gdzie było mu przeznaczone, z wrodzoną sobie nutką samokrytyki stwierdziłem - Chłopie, jesteś ślepy – pogódź się z tym. Masz astygmatyzm i to co jest proste jest dla ciebie „jakby proste”, a łapa ci chodzi jak nie przymierzając dziewicy przed pierwszym… no sami wiecie czym (szydełkowaniem – zboczylasy Wy 😊). Masz, owszem, jakieś tam pomoce naukowe, które życie ułatwiają, ale to nie do końca to. Coraz częściej też łapałem się na tym, ze potrzebuję, coś względnie precyzyjnie wywiercić w małym elemencie i metody łopatologiczne nie do końca się sprawdzały.
   Skoro już zreferowałem przed sobą zestaw „zalet”, czas było przejść do działań naprawczych. Tak oto na horyzoncie pojawiła się ona – wiertarka stołowa. Długo walczyłem z myślami (du*a tam, jak można kupić nową zabawkę to długo się z myślami nie biję – dłużej przychodzi przekonać żonę) i zanurzyłem się w czeluści Internetu.
I się zaczęło… „Tego nie kupuj, to chińczyk jest”, „Boscha pan kup”, „Boscha pan nie kupuj”, „Tylko ws 15 – teraz to szmelc robią”. Mętlik w głowie był coraz większy. Dobra, pomyślałem, nic nie wymyślisz, jedziemy w miasto. I pojechałem, objechałem markety, obmacałem Dedry, Nutoole, Erbauery. Przywitałem się także z Boschem. Zrobił na mnie wrażenie niczym metroseksualny chłop – z jednej strony zadbany, wszystko na swoim miejscu, z drugiej, jakiś delikatny taki, wymuskany, naszpikowany elektroniką…
Wróciłem do domu jeszcze bardziej skonfundowany, a zegar tykał nieubłaganie (wiecie jak to jest ze zgodami od żon – mają krótki termin przydatności do spożycia – łaska pańska na pstrym koniu jeździ). Raz kozie śmierć… i zamówiłem Airpressa 16-980.
   Czemu Airpress, bo firma znana (fakt, że z kompresorów, ale cóż…), bo jeszcze w miarę w budżecie i sprawiała wrażenie solidniejszej od konkurencji w tym przedziale cenowym.
   Dwa dni później, pod moje garażysko zajechał Raben, pan kurier wyciągnął paletę, wjechał mi nią w miejsce, które wskazałem. Podpisałem odbiór i z ku**ikami w oczach zacząłem montaż. (Też tak macie, że nowy sprzęt powoduje u Was nagły wzrost endorfin?). Pierwsze wrażenie – no k**wa, kawał grzmota. Instrukcja bardzo przyzwoita, jak na chińczyka, którym bez wątpienia jest ta maszyna, nie było więc problemów ze złożeniem tego do kupy. Postawiłem, tymczasowo, na jednej z szafek, włożyłem wiertło… i coś mi się przestało podobać. Już na pierwszy rzut oka sam zacisk miał bicie, po włożeniu wiertła, wrażenie to spotęgowało się na tyle, że stwierdziłem – „coś z**ś”. Wybiłem zacisk, włożyłem jeszcze raz, bez efektu. Może to złudzenie optyczne? Jako, ze swój zestaw przywar miałem określony, stwierdziłem, że to musi być to – moja ślepota. Jednak pierwsze wiercenia zaprzeczyły temu faktowi, otwór wiercony wiertłem 6 mm miał prawie 7, dziesiątką – ponad jedenaście na wylocie.
   Poczułem się ogromnie rozczarowany. Jakby Małyszowi ktoś narty w połowie skoku podpierniczył – zadzwoniłem do dystrybutora, gotowy zrównać go z ziemią za sprzedawanie chłamu. Kupiłem chińczyka, będzie problem.  Tutaj jednak nadeszła bardzo miła niespodzianka – sprzedawca wykazał się dużą dozą pro konsumenckiej postawy i za chwilę miałem kontakt z mechanikami z Airpressa (sprzedawca monitorował stan sprawy do samego jej końca, w zasadzie codziennie informując mnie o jej postępach). Na dzień dobry jednak, po wysłaniu pierwszych filmików z ewidentną wadą, panowie wyciągnęli asa z rękawa – „Pan zmierzy odchylenie na dziesięciu cm od uchwytu, czujnikem zegarowym”. K**wa, czym? Jasne, każdy przeciętny garażowiec ma nie jeden, a cały zestaw czujników zegarowych. Ba, zaczynam dzień od myśli „ a je*nę sobie jakiś pomiar czujnikiem zegarowym”. Znaczy się…, no… nie miałem. Ale co zrobić – przecież nie dałem przeszło klocka za maszynę, która jest tak ślepa jak ja. Zamówiłem więc czujnik, made by CHRL, zrobiłem pomiary na kilku wiertłach, które miałem (i nie pytajcie, czy były skalibrowane – oczywiście, że nie były, więc mogły być równie krzywe jak moje linie proste) – odchylenie do 1,5 mm – norma, jak się dowiedziałem to w tej wiertarce 0,4 mm na 10 cm. „Dobra – odsyłaj pan”. I tak zrobiłem. Przyjechał Raben (na mój rejon mają tylko jednego kierowcę) ze znajomym już kurierem, zapakował sprzęt. „Niech się pan nie cieszy, przyjedzie pan znowu”.
Dwa dni później zarówno serwis Airpressa, jak i sprzedawca poinformowali mnie, że nowy egzemplarz jest gotowy do wysyłki. Eee, chwila, pany, a może byście tak złożyli to ustrojstwo na miejscu i zobaczyli czy działa jak powinno? Nie da rady. My jesteśmy tu a ona jest tam (gdzie ZOMO), to znaczy przypłynęła, jest w centrum logistycznym i stamtąd jest dystrybuowana. Ale się pan nie martwi – zawsze może pan odesłać. No to mnie chłopcy, k**wa uspokoili.
   Chodziłem jak tygrys w klatce, czekając kolejnej dostawy, aż w końcu, zaprzyjaźniony kierowca, dostarczył i wtargał paletę do garażu. Złożyłem, załączyłem i zgodnie z zasadą, że maszyna jest do wiercenia a nie do mierzenia… zacząłem skwapliwie robić pomiary. Na oko wyglądało to lepiej, ale wiecie – na oko, to chłop umarł, wsadziłem więc te same wiertła co poprzednio i zaś mierzyć. Odchył 0,2 mm – w normie, podzespołów do statków kosmicznych  nie robię, może być.
   Tak oto zagościła u mnie wiertarka stołowa. I powiem Wam, że jestem z niej coraz bardziej zadowolony. Doczekała się, oczywiście, swojej podstawki, jak zwykle, zrobionej z tego, co było pod ręką, blatu, a z biegiem czasu także zderzaka i stopera. I warto było, możliwości warsztatowych mam teraz dużo więcej.




« Ostatnia zmiana: 2021-09-26 | 18:48:52 wysłana przez gruduś »
Nawet stojąc w miejscu, można zabłądzić.

Offline tomekz

  • Kornik - Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2878
Odp: Moja świątynia - czyli z pamiętnika małego kornika.
« Odpowiedź #21 dnia: 2021-09-26 | 19:09:50 »
Dobre ;D

gruduś  Ty tak długo opróżniasz kieliszek , jak długo piszesz ?

Offline vlad

  • Kornik - Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 624
  • Specjalista od spraw mało istotnych...
Odp: Moja świątynia - czyli z pamiętnika małego kornika.
« Odpowiedź #22 dnia: 2021-09-26 | 19:24:28 »
Gruduś, Ty weź się nie wygłupiaj, daj se spokój z wierceniem, rżnięciem czy struganiem i sprzedaj te machiny w pisdu. Za pisanie się weź, kokosy zbijesz  ;D ;D
Jeśli coś jest głupie, ale działa, to nie jest głupie :)

Online gruduś

  • Zaawansowany użyszkodnik
  • ****
  • Wiadomości: 464
  • Mam garaż i nie zawaham się go użyć.
Odp: Moja świątynia - czyli z pamiętnika małego kornika.
« Odpowiedź #23 dnia: 2021-09-26 | 19:26:58 »
gruduś  Ty tak długo opróżniasz kieliszek , jak długo piszesz ?

Pewnie :D. Zgodnie z instrukcją - by chłonąć każdą cząstkę mocy.


Gruduś, Ty weź się nie wygłupiaj, daj se spokój z wierceniem, rżnięciem czy struganiem i sprzedaj te machiny w pisdu. Za pisanie się weź, kokosy zbijesz   

Ni cholery. Będę rżnął póki mogę :D.
« Ostatnia zmiana: 2021-09-26 | 21:47:07 wysłana przez gruduś »
Nawet stojąc w miejscu, można zabłądzić.

Offline KolA

  • Administrator
  • Kornik - Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 7175
Odp: Moja świątynia - czyli z pamiętnika małego kornika.
« Odpowiedź #24 dnia: 2021-09-27 | 08:21:21 »
Futerko miałeś takie jak na zdjęciach fabryczne czy zmieniałeś?

Online gruduś

  • Zaawansowany użyszkodnik
  • ****
  • Wiadomości: 464
  • Mam garaż i nie zawaham się go użyć.
Odp: Moja świątynia - czyli z pamiętnika małego kornika.
« Odpowiedź #25 dnia: 2021-09-27 | 08:36:23 »
Futerko miałeś takie jak na zdjęciach fabryczne czy zmieniałeś?

Fabryczne.
Nawet stojąc w miejscu, można zabłądzić.

Online piotr.pzn

  • Kornik - Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 857
Odp: Moja świątynia - czyli z pamiętnika małego kornika.
« Odpowiedź #26 dnia: 2021-09-29 | 23:17:01 »
Czyli to musi być jakaś zorganizowana akcja z tym futerkiem w airpressie. Jak kupowałem swoją wiertarkę to też przyszła z tym samozaciskowym, mimo że nie było tego w specyfikacji.
Yeah, well, you know, that’s just, like, your opinion, man.

dżon.bambo

  • Gość
Odp: Moja świątynia - czyli z pamiętnika małego kornika.
« Odpowiedź #27 dnia: 2021-09-30 | 00:04:44 »
Gruduś, chłopie, teraz niestety ze wszystkim tak jest. Przez chwilę też miałem tą wiertarkę ale poszła nazad właśnie z tego powodu co u ciebie. Sprawdż jeszcze pinolę, czy z dokręconym robaczkiem wysuwa się ok i nie ma zbytnich luzów.

Online gruduś

  • Zaawansowany użyszkodnik
  • ****
  • Wiadomości: 464
  • Mam garaż i nie zawaham się go użyć.
Odp: Moja świątynia - czyli z pamiętnika małego kornika.
« Odpowiedź #28 dnia: 2021-10-01 | 12:09:45 »
Gruduś, chłopie, teraz niestety ze wszystkim tak jest. Przez chwilę też miałem tą wiertarkę ale poszła nazad właśnie z tego powodu co u ciebie. Sprawdż jeszcze pinolę, czy z dokręconym robaczkiem wysuwa się ok i nie ma zbytnich luzów.

Pinola jest ok. W obu przypadkach nie było z nią problemu.

Wpis 10: A w międzyczasie...
   Grzebanie w warsztacie dla samego grzebania w warsztacie daje kupę radochy, za nowe zakupy to jak gwiazdka. Ale od czasu do czasu wypada by zrobić coś bardziej użytecznego, a jak rodzina i znajomi wyniuchali, że coś niecoś mogę zrobić to zaczęły się podchody. Co robisz? Nudzisz się? O, to się dobrze składa, trzeba by mi przyciąć, dociąć, zaciąć, podciąć, dorobić, przerobić, dziurkę wywiercić, zwiększyć, zmniejszyć... I, kuźwa, na takich du*erelach mi czas warsztatowy upływa (a nie spędzam tam przecież całych dni. Sami wiecie, trzeba swoje w fabryce azbestu odbębnić, poza tym przynajmniej sprawiać wrażenie przykładnego męża i ojca :)). Ale w międzyczasie jakieś tam mizerne mini projekty się tworzą.
   Nie są to dzieła wiekopomne i nijak się mają do wytwór szacownego forumowego grona, ale zawsze "tymi ręcyma" zrobione. Zakładając ów wątek warsztatowy podjąłem decyzję o niejakim warsztatowym ekshibicjonizmie, trzeba być konsekwentnym. Jak już kiedyś zauważyłem - może będzie śmiesznie.
   Z odmętów strychowego śmietnika odgrzebałem jeszcze trochę starych krokwi i hurraaa... pociąłem, ostrugałem, pokleiłem krótkie boki, sfazowałem krawędzie, poskręcałem. Zużyłem tonę pyłu mieszanego z caponem, żeby polepić chodniki, co to sobie je robaczki dzielnie przez lata budowały.
   Wyszły takie cusie:


   Jak już takie cusie wyszły, to się spodobały, więc od razu poproszono mnie o sklecenie kompostownika. Mój śmietnik niestety nie jest studnią bez dna, więc i krokwi już nie stało, trzeba było coś pomyśleć. Nic to, do tartaku trza jechać. Ale kompostownik? No hallo... i mnie olśniło - mam palety :). Pewnie najprościej było by je wziąć i zbić w jakąś zgrzebną całość, ale nie po to mam dewalty, śpiewalty i inne pi***alty żeby stały. To zaś rozbiłem palety, postrugałem, pofrezowałem, poszpachlowałem i wyszło ło takie o:

   Tymczasem do mojego śmietnika dopadła się moja druga połówka. Grzebała, grzebała i wygrzebała stara deskę barlinecką. "Pan mi z tego zrobi domek dla owadów". Hę? Moskitiery w oknach zakładamy bo owady be, a w ogródku im domki budujemy? Tłumaczenie, że materiał też nie bardzo na takie projekty mogłem sobie wsadzić... w buty. Cóż, pociąłem, pokleiłem, dorobiłem nogę pomalowałem - znaczy zalałem lakierem jak mogłem" i jest. Żona dorobiła wkłady i stoi - jak długo? Nie mam pojęcia.

   Tymczasem sąsiadka poprosiła o odnowienie starej ramy lustra. Wie pani, nie znam się, to trzeba do stolarza, dziurawe toto jak sito (do ramy ordynarnie przykręcono chamskimi wkrętami kilkanaście poroży, których miało tam teraz nie być). Aha, dodała jeszcze, ja tom bym chciała, żeby to czarne było. A i żeby się nie świeciło jak psu jajca. Spróbuj pan, wyjdzie jak wyjdzie. Dobra, pomyślałem, dawaj to Pani.
   Po odkręceniu wszystkich jelenich rogów (ja nie wiem, skąd u części facetów takie zamiłowanie do rogów - manifestują rzeczywistość, czy jak?) i wyjęciu lustra ramka się kulturalnie rozpadła na dwie części.


   Zdrapałem te brązowe resztki warstwy wierzchniej i zacząłem liczyć dziury - wyszło coś pod 30. Albo dam coś kryjącego, albo będzie to wyglądać jakby dziecko do tego ze śrutu strzelało. Zacząłem więc od wyrównania wszystkich otworów do rozmiarów 6,8 lub 12 mm (a nawet takie dziury się trafiały). Przy 12 mm spitoliłem trochę robotę co niestety będzie potem widać. Z tylnej części ramy wyciąłem czopy, a w powstąłe po nich otwory wkleiłem bukowe kołki. Wycięte czopy mozolnie wpasowywałem w otwory od frontu. Oczywiście na koniec poprawki szpachlą:

   Potem bejca i wosk i wyszło czarniawe jak w zamówieniu. Wyszły też dwa duże babole, które popełniłem, źle spasowując czopy, nawet chciałem poprawiać, ale klientka stwierdziła, że jej się bardzo podoba jak jest.
   Kupa roboty, efekt taki sobie, ważne, że sąsiadka zadowolona.

Lustro oczywiście oprawiłem :)

Takie to moje warsztatowe wprawki w ostatnim czasie.





Nawet stojąc w miejscu, można zabłądzić.

Online VelYoda

  • Kornik - Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 6824
  • Aquila Haliaeetus Poloniae
Odp: Moja świątynia - czyli z pamiętnika małego kornika.
« Odpowiedź #29 dnia: 2021-10-01 | 12:12:04 »
tak a propos tytułu wątku i posta powyżej
ładne tabernakulum dla pszczół >:D
haliaetus lub haliaetos – morski orzeł (bielik), rybołów, od gr. ἁλιαιετος haliaietos – morski orzeł (bielik), rybołów, od ἁλι- hali- – morski, od ἁλς hals, ἁλος halos – morze; αετος aetos – orzeł.