Autor Wątek: Moja świątynia - czyli z pamiętnika małego kornika.  (Przeczytany 21705 razy)

Online Matgregor

  • Kornik - Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1595
Odp: Moja świątynia - czyli z pamiętnika małego kornika.
« Odpowiedź #45 dnia: 2021-11-13 | 06:45:27 »
Z pomocą przybył fnglob i taśmy Morse’a
Pamiętasz jakiej długości brzeszczoty Zamawiałeś?
Oryginały chyba majo 2820, ale nie jestem pewien...
Rób rób, a garb Ci sam wyrośnie...

Online gruduś

  • Zaawansowany użyszkodnik
  • ****
  • Wiadomości: 465
  • Mam garaż i nie zawaham się go użyć.
Odp: Moja świątynia - czyli z pamiętnika małego kornika.
« Odpowiedź #46 dnia: 2021-11-13 | 08:59:26 »
Oryginały mają 103.5 cała. Zamawiałem na długość 2629 mm.
Nawet stojąc w miejscu, można zabłądzić.

Online Matgregor

  • Kornik - Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1595
Odp: Moja świątynia - czyli z pamiętnika małego kornika.
« Odpowiedź #47 dnia: 2021-11-15 | 07:54:40 »
Dobra, popi***zieliło mi się, bo pomyślałem że sabre 350 ma ten sam brzeszczoty co bs350
Rób rób, a garb Ci sam wyrośnie...

Online gruduś

  • Zaawansowany użyszkodnik
  • ****
  • Wiadomości: 465
  • Mam garaż i nie zawaham się go użyć.
Odp: Moja świątynia - czyli z pamiętnika małego kornika.
« Odpowiedź #48 dnia: 2022-03-13 | 13:46:32 »
Wpis 13: Obyś (nie)żył w ciekawych czasach.

   Mojemu zakątkowi stuknął pierwszy rok. Trudno czasem uwierzyć jak wiele może wydarzyć się w tym, relatywnie krótkim, czasie. I choć "za płotem" wojna, a w świecie wciąż epidemia, staram się wciąż dostrzegać to, co pozwala mi cieszyć się życiem i małymi przyjemnościami. Doceniam więc ogromnie fakt, że moi bliscy (odpukać w niemalowane) wciąż dzielnie stawiają czoła chorobom, mój syn z niemowlaka stał się małym chłopcem i zamiast "blebleble" dumnie donosi wszystkim wokół, że "tata znów busiował w garazu". Swoją drogą, kiedy jakiś czas temu czytałem zapytania, gdzie można kupić rękawice robocze dla trzylatka, pukałem się w głowę. Teraz też się pukam... że taki głupi byłem. No właśnie, gdzie można?
   Pierwsze urodziny to zawsze jest wydarzenie - pierwsza świeczka na torcie, prezenty. Jak więc uczcić pierwsze urodziny swojej oazy spokoju? Czy nie należy mu się także coś od życia? Wszak musiała znosić moje towarzystwo zdecydowanie za często, wykazując się przy tym stoickim wręcz spokojem i cierpliwością.
   Rozejrzałem się krytycznie po ścianach, po szafkach usianych pstrokacizną kolorów, wynikającą z robienia ich z materiału "na winie" (znaczy co się nawinie) i postanowiłem - dostaniecie nowe kolory.
Pomysł genialny - wpędził mnie jednak w kłopot zupełnie innego typu - jako typowy przedstawiciel rodzaju męskiego, rozróżniam 6 barw podstawowych i 3 mieszane (ch***wy, ped***ski i metalik). "A... j*bnę wszystko w szarościach", ‭pomyślałem, jako, że lubię tę paletę barw. Ale tak wszystko na szaro? Tak smutno jakoś, bez żadnych kontrapunktów? Wysil się bardziej... myśl, chłopie, myśl... Chodziłem gorączkowo wokół, próbując rozbudzić szare (cóż za paradoks) komórki do bardziej twórczego myślenia, bezwiednie zatrzymałem się przy swoim Record Powerze, tępo patrząc w brzeszczot. Pomóżże trochę, zdawałem się krzyczeć... i nadeszło olśnienie. Chwyciłem wałki, farby, lakiery i tak oto wielokolorowe pstrokate umeblowanie nabyło zielono szarych barw. Podobieństwo do kolorystyki Record Powera jest tu zupełnie przypadkowe i niezamierzone :).


   Bezmyślne machanie wałkiem sprzyja rozmyślaniom. Co nie zawsze bywa dla mnie zdrowe, ale najczęściej cierpi przy tym mój portfel. Co zrobić, podobno najlepszym lekiem na szaleństwo to jest mu ulec - i tego się trzymam. Od pewnego czasu dopada mnie skleroza, objawiająca się tym, że przypominam sobie o tym, że mam odciąg, kiedy wióry zaczynają mnie łaskotać po kostkach. Przyszła więc pora na prezent dla grubościówki - zafundowałem więc jej gniazdo zależne, do którego podpiąłem odciąg. W samym odciągu założyłem włącznik kołyskowy. Zadziałało - moja skleroza została wyleczona.

   Idąc za ciosem sukcesów elektrycznych, stwierdziłem, że przyszedł czasz mierzyć się z łagodnym rozruchem do pilarki. Temat ten odkładałem po wielokroć, mając zawsze wiele wymówek, ale rocznica zobowiązuje. Okazało się to diabelnie proste. Od tego czasu mój DeWalt nie myśli już że jest Jumbo Jetem i nie próbuje na dzień dobry oderwać się od ziemi. Rozpędzony, założyłem soft start na ukośnicy (Metabo KGS 216) - niech nie czuje się gorsza. Prezent nie okazał się jednak trafiony. O ile sam moduł działał dobrze, to niestety tarcza (zapewne przez łożyska) dostawała bardzo niepokojącego bicia, co skłoniło mnie do szybkiego demontażu łagodnego rozruchu. Nie można mieć wszystkiego.
Rocznicową imprezę uważam, pomimo drobnych kaprysów ukośnicy, za bardzo udaną, a o szczegółach będę zapewne jeszcze pisał. Jako, że i ja tam z gośćmi byłem, miód i wino piłem, A com widział i słyszał, w księgi umieściłem.
   A Wam, moi drodzy, życzę by ciekawe czasy jak najszybciej przeminęły. Z drugiej jednak strony... miło jest wiedzieć, że coś potrafi jeszcze ludzi łączyć.

cdn.

 
 
« Ostatnia zmiana: 2022-03-14 | 19:51:10 wysłana przez gruduś »
Nawet stojąc w miejscu, można zabłądzić.

Offline wildi2

  • Aktywny użyszkodnik
  • ***
  • Wiadomości: 195
Odp: Moja świątynia - czyli z pamiętnika małego kornika.
« Odpowiedź #49 dnia: 2022-03-14 | 14:24:45 »
Lubię tą lekkość pióra i słowne wycieczki dookoła tematu, bardzo przyjemnie się to czyta  8). Czekam na następny wpis. :)

Offline Mery

  • Kornik - Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 10285
    • sklep www.gizmogaraz.pl
Odp: Moja świątynia - czyli z pamiętnika małego kornika.
« Odpowiedź #50 dnia: 2022-03-14 | 15:36:34 »
książkę powinien napisać, wciągnęłoby czytelnika :)

Online gruduś

  • Zaawansowany użyszkodnik
  • ****
  • Wiadomości: 465
  • Mam garaż i nie zawaham się go użyć.
Odp: Moja świątynia - czyli z pamiętnika małego kornika.
« Odpowiedź #51 dnia: 2022-03-21 | 13:05:39 »
Wpis 14: Nogi prezesa* (i inne części też)...

*chairman [ang. przewodniczący, prezes]
*chair [ang. krzesło]


Wiosna idzie, wszystko spod ziemi wyłazi (eee, nie strasz, jo żech dopiero teściowa pochował). Kwiatki rozkwitają, trawa się zieleni... i wszyscy chcą krzesła naprawiać. Ki diabeł?

Licznik: 2
Rozhuśtały mi się krzesła w kuchni. No bywa. Zapakowałem do auta, zawiozłem do warsztatu, skleiłem.

Licznik: 6
Sąsiedzie, gdzie pan te krzesła niesiesz? Kleił pan będziesz? O jak dobrze, to ja też dam swoje. Tak przy okazji.
Skleiłem, skręciłem, uzupełniłem brakujące elementy.

Licznik: 9
Dzwoni telefon.
- Krzesła Ci wiozę.
- Jakie, k*wa, krzesła?
- Jak jakie, drewniane, pokleić muszę.
- ...

Skleiłem.

Licznik: 14 (a w zasadzie 13)
- Miały być 3 do klejenia...
- No wiem, ale te bym chciał odrestaurować.
- ??
- No żeby ładne były... i czarne.
- Ładne i czarne. Masz piec i siekierę?
- No mam.

... ale nie miałem sumienia.

Licznik: 16
Sąsiedzie, takie 2 krzesła mam, stare i zniszczone, ale lubię... może by je tak...?
- Spalić?
- Nie, odnowić.
- !!!

Licznik: Aaaaagh...
- Kochanie?
- Tak słonko?
- Krzesło się popsuło.
- Aaaaaagh...

Zaczynam mieć fobie i zaburzenia kompulsywne. Siadam na krzesłach i sprawdzam czy siedziska są w porządku, czy się nie bujają, czy wykończenie nie wymaga odświeżenia. To już choroba? Da się to leczyć jakoś?

Ale do rzeczy. Klejenie jak klejenie - atrakcja żadna, ot, ciapnięte klejem, ściśnięte, wypoziomowane i tyle. Odnawianie jest już nieco bardziej interesujące (znaczy się w idei,, bo robota to już tylko płacz i zgrzytanie zębów  :P ).
Najpierw na tapetę trafiły takie oto dwa orły:

Zadanie wydało się proste - panie zrób Pan z nimi "coś". Noż kuźwa -  "coś". Nie można było powiedzieć "podklej i pomaluj"? No nie można było? Wziąłem się za usuwanie starych powłok. Zacząłem od wynalazków chemicznych - kupiłem żel Borma Wachs do usuwania starych powierzchni, nałożyłem, poczekałem, zdrapałem. Pod jedną warstwą białej farby ukazała się druga.
Nałożyłem żel, poczekałem, zdrapałem... i pokazała się farba kremowa, tak dla odmiany, że by nie było za nudno. Pół puszki żelu poszło nawet nie wiem kiedy, szybki proces ten tegowania w głowie podpowiedział, że taka puszeczka to mi na jedno krzesło może wystarczy, a najtańsze toto nie jest. Szybko wróciłem więc do bardziej analogowej metody - opalarka w dłoń i jedziemy.
Po zdrapaniu farby oczom mym ukazała się piękna bordowa bejca, czy inny barwiący podkład. Co ciekawe, drugi obiekt był pokryty tym samym, tylko w kolorze niebieskim. Nie wiem, czy to wymysł fabryki, czy domorosłych konserwatorów mojego pokroju, którzy odnawiali te cuda przede mną. Wyglądało to obleśnie, ale jak to przy bejcach, opalarka już tego nie ruszała.
I zamiast, jak każdy normalny człowiek, wygładzić, poszpachlować i zaciapać farbą, to ja durny stwierdziłem, że zobaczę co mogę z tym zrobić.


Od tej pory mam kilkoro nowych przyjaciół: skrobaki i cykliny.
Jedno, co trzeba było przyznać obu obiektom, to fakt, że poklejone były pancernie, więc ich rozbiórka mogła zakończyć się katastrofą - stwierdziłem więc, że nie będę ryzykował i całość prac wykonywałem na sklejonych krzesłach.
Siedziska, wbrew pozorom, były nieco łatwiejsze w obróbce, jako, że wierzchnie warstwy sklejki były dość mocno sfatygowane, trzeba je było po prostu usunąć. Niezastąpione okazało się wygięte dłuto Narexa.

Na koniec szlifowanie od P60 do P180 i wykończenie Remmersem HWS-112. Efekt mnie pozytywnie zaskoczył. A odbiorcy byli w niebowzięci. To jest najlepsza nagroda za tą robotę.


Następne w kolejce ustawiły się krzesła sosnowe w ilości sztuk pięciu, jednakże zleceniodawca chciał, aby wróciły do niego 4 - co pozwoliło mi wykorzystać 5 siedzisko do przedłużeń pozostałych czterech.


Coż, krzesła dosyć mocno sfatygowane, klej nie trzymał w wielu miejscach, siedziska niczym fale Dunaju, dziura na dziurze.
Zacząłem od siedzisk, które pociąłem na lamele, przestrugałem, pokleiłem i dociąłem na wymiar. Oczywiście nie udokumentowałem fotograficznie tego procesu, bo mam galopującą sklerozę :).

Ramy krzeseł wyczyściłem zaczynając od skrobaka, poprzez szlifowanie P60, P120 i na P180 kończąc, w międzyczasie uzupełniając ubytki mieszanką caponu i pyłu ze szlifowania.

Blaty oczywiście zaokrągliłem frezarką i położyłem dwa razy bejcę Osmo - raczej z przymusu niż wyboru - po prostu taka mi została z innego projektu.

Na koniec wykończyłem Remmersem HWS112, który ładnie zmatowił całość.


Żeby było śmieszniej - do kompletu mam jeszcze dwa stoły...  :o ;D

Nawet stojąc w miejscu, można zabłądzić.

Online wojo72

  • Kornik - Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 743
Odp: Moja świątynia - czyli z pamiętnika małego kornika.
« Odpowiedź #52 dnia: 2022-03-21 | 14:26:58 »
To tam u was oszczędne ludzie mieszkają, u mnie w świętokrzyskiej bidzie lepsze pod śmietniki wystawiają ;).

Offline wildi2

  • Aktywny użyszkodnik
  • ***
  • Wiadomości: 195
Odp: Moja świątynia - czyli z pamiętnika małego kornika.
« Odpowiedź #53 dnia: 2022-03-21 | 14:34:33 »
To tam u was oszczędne ludzie mieszkają, u mnie w świętokrzyskiej bidzie lepsze pod śmietniki wystawiają .
Gdzie i pod które ?    ;D ;D ;D

Online wojo72

  • Kornik - Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 743
Odp: Moja świątynia - czyli z pamiętnika małego kornika.
« Odpowiedź #54 dnia: 2022-03-21 | 14:57:19 »
Gdzie i pod które ?      

A pod Kielcami taki naród bogaty ;D. W zeszłą zimę jak chodziłem z psem na spacery to niedaleko mnie ktoś wystawił narożnik skórzany w całkiem dobrym stanie z kartką "do zabrania za darmo" i stał chyba ze dwa miesiące, nie wiem czy ktoś w końcu zabrał czy wywieźli bo miałem  ze dwa miesiące przerwę w spacerach dzięki koronce. Teraz ludzie nowocześni i wolą nowe z ikei niż naprawiać używane.

Online gruduś

  • Zaawansowany użyszkodnik
  • ****
  • Wiadomości: 465
  • Mam garaż i nie zawaham się go użyć.
Odp: Moja świątynia - czyli z pamiętnika małego kornika.
« Odpowiedź #55 dnia: 2022-03-21 | 20:26:06 »
To tam u was oszczędne ludzie mieszkają, u mnie w świętokrzyskiej bidzie lepsze pod śmietniki wystawiają ;).

Ale lepsze przed moją ingerencją czy po?  :)
Nawet stojąc w miejscu, można zabłądzić.

Online wojo72

  • Kornik - Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 743
Odp: Moja świątynia - czyli z pamiętnika małego kornika.
« Odpowiedź #56 dnia: 2022-03-21 | 20:51:05 »
Ale lepsze przed moją ingerencją czy po? 

A z tym to różnie ;), ale generalnie pisałem o tym że ludziom się nie chce teraz naprawiać a często jest to nieopłacalne.

Online gruduś

  • Zaawansowany użyszkodnik
  • ****
  • Wiadomości: 465
  • Mam garaż i nie zawaham się go użyć.
Odp: Moja świątynia - czyli z pamiętnika małego kornika.
« Odpowiedź #57 dnia: 2022-03-21 | 20:57:32 »
Ale lepsze przed moją ingerencją czy po? 

A z tym to różnie ;), ale generalnie pisałem o tym że ludziom się nie chce teraz naprawiać a często jest to nieopłacalne.

To prawda. Naprawy lub renowacje są czasochłonne. Hobbystę jak ja stać na taką "stratę" czasu, gdybym miał z tego żyć to myślę, że nawet bym na takie prace nie spojrzał, albo krzyknął taką cenę, że klient by w te pędy gnał do Ikei po nowe, a stare kazał sobie wsadzić... Smutne ale prawdziwe.
Nawet stojąc w miejscu, można zabłądzić.

Online gruduś

  • Zaawansowany użyszkodnik
  • ****
  • Wiadomości: 465
  • Mam garaż i nie zawaham się go użyć.
Odp: Moja świątynia - czyli z pamiętnika małego kornika.
« Odpowiedź #58 dnia: 2022-04-08 | 12:34:49 »
Wpis 15: Stoliczku, nakryj się!

   Dziś będzie krótko i bez didaskaliów.
   Po niewątpliwej traumie jaką zafundowała mi ostatnio inwazja wszelakich krzeseł, stwierdziłem, że trzeba się zająć czymś donioślejszym. No dobra, wróć. "Doniosłość" to jednak nadużycie - "większy gabaryt" będzie chyba lepszym sformułowaniem. W tym co dłubie nie ma nic doniosłego - ot, takie tam proste robótki.
Jako się rzekło w poprzednim wpisie, poproszono mnie o rozszerzenie kompletu "żałobnych" krzeseł o równie optymistyczne w kolorystyce stoły. Na warsztat trafiły więc dwa sosnowe truposze z prikazem - "zrób Pan coś z nimi".
   Oczywiście, jak zwykle, o robieniu zdjęć przypomniałem sobie w połowie roboty - stąd też uwieczniłem tylko mniejszego potworka w jego stanie wyjściowym. Większy zdążył się już rozpaść na mniejsze "potworki".
    Mniejsze monstrum wyglądało jak poniżej -  ktoś mu nie szczędził trudów i wyrzeczeń - widać, że wiele przeszedł. Ba, ktoś go nawet próbował odświeżyć i usztywnić, ładując tony wkrętów w różne dziwne miejsca, dokładając mało estetyczne metalowe cusie (w założeniu chyba kątowniki) i paciając wszystko bliżej nieokreśloną substancją.



Po wstępnym demontażu, na pierwszy ogień poszły blaty. Uprzedzam z góry, że zarówno strony klejonki jak i sposób mocowania blatów do nóg pozostały niezmienione - czyli takie jak je sobie konstruktor wymyślił, więc blaty uśmiechają się niekoniecznie zgodnie z linią partii. Oba blaty szczerzyły się w pięknym uśmiechu, trzeba je było rozciąć, przestrugać i skleić ponownie.




We wszystkich zdemontowanych elementach, gdzie mogłem, tam też wyrównałem na strugarkach, łącznie z wyrównaniem podstaw nóg, które gibały się niemiłosiernie.  Skleiłem i skręciłem podstawy, zadbałem też, by wysokości obu podstaw były identyczne.


Kolejny etap przed wykończeniem, czyli ulubione narzędzie polskich mechaników samochodowych  - szpachla. Materiał bowiem daleki był od ideału.


Wspominałem już, że oba stoły miały mieć ten sam wymiar blatu z jednej strony aby je móc łączyć? Taki farmazon, ale jak mawia jeden Chińczyk "klijent naś pań". W ruch poszła zagłębiarka, wsparta microbowym kątownikiem. Potem pierwsze przymiarki.


Dorobiłem też wzmocnienia dla mniejszego stołu, które miały zastąpić chamskie metalowe kątowniki użyte przez poprzednich właścicieli.



Wszystkie elementy, łącznie z blatami zaokrągliłem frezem R8, czego oczywiście nie uwieczniłem na zdjęciach.

Na koniec wykończenie:
Bejca czarna Osmo. 



I lakier Remmers HWS112.

   
Zamontowałem okucia do łączenia blatów.



Voila. Stoliczku, nakryj się! (Oj, chyba powinienem je przetrzeć przed zdjęciami, jakieś białe pyłki się zebrały).



Mnie się podoba. A jak Wam nie... to nie :).

 

Nawet stojąc w miejscu, można zabłądzić.

Offline Mery

  • Kornik - Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 10285
    • sklep www.gizmogaraz.pl
Odp: Moja świątynia - czyli z pamiętnika małego kornika.
« Odpowiedź #59 dnia: 2022-04-08 | 20:41:23 »
kurcze jak ten wkręt razi w oko na ostatnim foto, trza było na czarnuchy skręcić :P