No dzięki wszystkim za miłe słowa, ale to twardy jesion, wiele przetrwa, a poza tym to tylko drewno, uszkodzi się, to się naprawi, ja tam na nią chuchać i dmuchać nie zamierzam, ale też i nie przewiduję jakiegoś rzeźnictwa na niej, raczej używane przeze mnie sprzęty się rzadko niszczą, zawsze do dłutowania coś podkładam, więc będzie git.
No to teraz zostaje:
- deadman czyli przesuwna deska z otworami pod pieski lub holdfasty między lewą a prawą nogą - rowek od spodu w blacie już był dawno zrobiony, jeszcze prowadnica na dolnej rozpórce o przekroju odwróconego "v" i sama decha, wstawić i gotowe. Może ktoś wie skąd taka dziwna nazwa deadman?
- frezowanie (planowanie) - tego się najbardziej obawiam ale trzeba to trzeba
- docinanie na długość, nie wcześniej niż planowanie, żeby mieć wspólną powierzchnię referencyjną
- wiercenie pod pieski i holdfasty (osobne serie otworów) (powód jak wyżej)
Na razie z wrażeń, imadło typu "leg vise" jest niesamowite, jest pancerne i prawdą jest że jak ściśnie, można za materiał przesuwać 200 kg stół.
Struganie i cięcie na tym stole to poezja, nic nie lata, nic nie skacze, nic się nie przesunie, no cud po prostu.