No i fajnie. Chętnie pokażę kawałek ciężkiego życia cieśli (żartuje, bardzo to lubię).
Wiezba która zaczynamy w poniedziałek dość łatwa, wszystkie połacie pod kątem 25 stopni. Wszystko oczywiście będzie cięte „na dole”, bez żadnych wcześniejszych przymiarek czy robienia jakichkolwiek szablonów.
Wygląda to u nas tak:
- rozstawiam swoje kobyłki gdzieś w okolicy składowanego drewna, czasem na stropie jak jest maszyna do wrzucenia towaru,
- chłopaki w tym czasie strzelają sznurkiem zewnętrzny obrys murłat i podają mi wymiary jakie im wyszły,
- gdy mam rozstawy murłat i kąt dachu to mam już wszystko czego potrzebuję, zaczynam wycinać krokwie narożne i koszowe, potem krokwie zwykłe i kulawki, chłopaki w tym czasie montują murłaty na wytrasowanych wcześniej liniach,
- gdy murłaty siedzą na swoim miejscu ja już mam zazwyczaj wycięte tyle elementów że ekipa nie jest w stanie mnie dogonić więc oni montują a ja spokojnie wycinam dalej,
- czasem zdążą mnie dogonić i wtedy tnę pod stresem bo drą ryje że emeryt ich opóźnia.
To chyba tyle wstępem, reszta będzie na zdjęciach. Jakbyście mieli jakieś pytania to śmiało. Poniżej rzut tego co zaczynamy w poniedziałek.