Udalo mi sie w koncu spedzic pare godzin w warsztacie. Pojawilo sie wiec pare usprawnien.
1. Poprawilem tylne mocowanie przykladnicy w mlt100.
Zamiast bawic sie w celowanie w rurki od przedluzenia stolu poszedlem na latwizne - kantowke z t-trackiem przymocowalem sciskami i przewiercilem otwory pod sruby zamkowe (6mm) bezpisrednio do rantu blatu (trzeba uwazac zeby nie trafic w jakies zebrowanie blatu, rurke albo inny wspornik bo ciezko bedzie dokrecic). Kantowke zamocowalem jakies 2mm ponizej blatu zeby nie haczylo. Teraz smiga az milo.
2. Wymienilem stare rozpadajace sie i nieotwieralne okno na konstrukcje wlasnej roboty.
Poleglem na cieciu szkla - mialem tafle grubego szkla (8mm) i przy cieciu (a wlasciwie lamaniu) pekalo ladnie tylko na 2/3 dlugosci. Potem nie szlo po nacieciu. Wydaje mi sie ze to kwestia zbyt grubego szkla jak na nozyk marketowy. Skonczylo sie na pleksi. Jak podjade do szklarza to wezme szybe pod wymiar. Musze tez dorobic od wewnatrz listwe oporowa i uszczelke.
Nie wiem tylko jak ogarnac moskitiere no okno otwiera sie na zewnarz
3. Dokleilem magnesy na bity do zakretarki/wkretarki.
Mala rzecz a cieszy. W makitach brakowalo mi uchwytow na dodatkowe bity. Na szukaniu odpowiedniego pz/ph zawsze tracilem niepotrzebnie czas. W szufladzie od dawna walaly sie malemagnesy neodymowe. Przyklilem wiec po 2 szt na kazdy bok urzadzenia. Dzieki temu zawsze mam pod reka dwa dodatkowe bity/wiertla. Trzymaja super i nie przeszkadzaja w pracy
4. Zamontowalem lampe lec 50w z czujka ruchu przed drzwiami do warsztatu.
Nie trzeba juz po ciemaku szukac wlacznika do swiatla. Mozna tez w jasnosci wrocic do domu, ewentualnie popracowac na siezym powietrzu takze po zmroku.