Kompletnie nie pojmuję argumentów typu "jeśli do sporadycznego użytkowania to jest OK". Tzn że co? Jak będę używał sporadycznie to tylko sporadycznie spi***olę sobie materiał, tym samym straty będą mniejsze niż gdybym tego używał codziennie, tak?
Nie ma znaczenia precyzja maszyny, jakość wykonania, trzymanie ustawień itp. Po prostu jeśli używam rzadko to nawet największy chłam będzie dobry bo jakoś przeżyję uciekający milimetr czy póltora i mam czas pomiędzy kolejnymi użyciami aby mi przeszła trauma, że kupiłem sobie ch..,owy sprzęt. Gdybym tego używał na codzień to popadnę w depresję bo nie będzie kiedy psychiki zregenerować? Dobrze myślę?
Chyba, że komuś ten milimetr czy póltora nie robi różnicy to OK, rozumiem. Mnie robi różnicę, nawet jakbym miał coś uciąć raz na pół roku.
Dlatego moim zdaniem jeśli zależy na dokładności powinno się kupować sprzęt z takiej pólki na jaka mnie stać i taki, który zapewnia taką jakość cięcia jaka jestem w stanie zaakceptować niezależnie od częstotliwości użytkowania.
Nie za bardzo rozumiem tez postawiony w tym wątku dylemat: Vitrtutex czy FS? A dlaczego nie np. Makita czy FS. Przecież Makita jest mocniejsza, ma większą prędkość obrotową (z regulacją) , lżejsza, nawet o 1mm głębiej sięga głębiej, bezproblemowa dostępność tanich części zamiennych,itd.
Nie sprawdzałem parametró np. DW czy Boscha ale tez bym wolał wybierac między nimi i FS niż jakimś Virtutexem.
Ale to moje zdanie..... ortodoxa Makitowego