Ok, więc jest, 4351 FCTJ.
Porównując do 4329, model 4351 jest:- dłuższy
- cięższy (4351 - 2.57 kg, 4329 - 1.95 kg bez kabla) - zapewne z racji częściowo aluminiowego korpusu
- głośniejszy
- ma większe wibracje (mechanizm przeciwwagi mimo hałasu chyba śpi)
- posiada światełko i uchwyt beznarzędziowy (w 4329 jest standardowa śrubka)
- ma dłuższy kabel
- posiada mniejszą skalę prędkości 1-5 (4329: 1-6)
- ma większą moc (720W vs 450W)
Co je łączy:- kraj produkcji: Rumunia
- śmierdzą tak samo kiedy pracują
- stopy mają praktycznie jednakowej wielkości, kąt regulowany na kluczyk
Odnośnie 4351 - lepiej nie uruchamiać jej bez brzeszczotu, ponieważ mechanizm mocowania posiada plastik, od którego metal odchyla się dopiero po osadzeniu nożyka, w innym przypadku jest ryty. Poza tym posiada nadrukowany biały napis "Makita" (z drugiej strony jest mniejszy, zagłębiony), co wydało mi się dziwne. Nawet w tańszej 4329 jest on wytłoczony i dopiero pomalowany. Co więcej - 4329 ma lepszą kulturę pracy, pod tym względem, o ironio, powiedziałbym, że daje bardziej profesjonalne odczucie, a kosztuje ~3x mniej.
Podsumowując - na pierwszy rzut oka model 4329 sprawia lepsze wrażenie, chociaż powinienem zachwalać 4351 z racji tego ile za nią zapłaciłem. No cóż.
Dla majsterkowicza ta z uchwytem żelazkowym w zupełności wystarczy.
Odnośnie cięcia, może zrobię jakieś porównanie, ale to zaaaa.... aaaa..... aaa, a kiedyś. Aktualnie najwięcej używam polskiego chińczyka, poprawioną wyrzynarkę po przejściach - grafita. Makitki trzymam w szklanych gablotkach z odpowiednim mikroklimatem, i takie tam rzeczy, jak ruskie swojego wodza. Bo tak. Model 4329 został odmuchany i opędzlowany, żeby wyglądał bosko na zdjęciach.