Szafkę wykonałem dla klientki z materiału własnego. Za dawcę posłużył stary stół ze strychu pomalowany olejną farbą, pod którą miejscami było całkiem ładne drewno. Miałem okazję użyć nowego nabytku - zdzieraka i szybko oczyścić deski.
Deski w większości były z rozcięcia w ćwiartki, tak że bardzo ładnie prezentowały długie usłojenie. Podjąłem decyzję, że chcę aby szafka była wykonana z możliwie bezsęcznego materiału tak więc byłem zmuszony wykonać pierwszą w życiu klejonkę, wyszła nieźle.
Jako proporcje korpusu wybrałem współczynnik 3:5. Konstrukcyjnie mebel jest wzorowany na szafce z 5m2 oraz tej od English Woodworkera. Tak więc aby połączyć korpus musiałem wykonać bruzdy w górnej i dolnej płycie.
Pomocny okazał się bieda wyżłabiak z dłuta i klocka sosnowego. Finalnie wybrałem materiał znacznikiem stolarskim.
Aby zamocować płycinę w ściankach korpusu, zbudowałem z dłuta i sklejki kolejny zaawansowany strug
Efektywność tego narzędzia na prawdę mnie zaskoczyła.
Cały projekt był ogromnym starciem między wewnętrznym niedbalstwem a potrzebną precyzją, niektóre elementy wykonywałem dwukrotnie aby jakoś to wyszło
Pierwsze złożenie na sucho:
Płycinę tyłu szafki wykonałem ze sklejki 6mm. Ponieważ odróżniała się od reszty drewna pomalowałem ją farbą kredową, na kolor który już miałem.
Nie miałem odpowiednio długich ścisków, postanowiłem zastosować technikę którą wykorzystałem podczas budowy canoe do klejenia długich elementów. Nawierciłem otwory, na czas klejenia złapałem wszystko wkrętami, usunąłem wkręty i zakołkowałem otwory.
Wyszło prawie dobrze, ale trzeba było szpachlować
Gdy korpus był gotowy przyszedł na czas na szufladkę, która pomieści sporą kolekcję kluczy które do niczego nie służą ale nie wyrzuca się ich na wypadek gdyby pasowały do jakiegoś zamka.
Podjąłem wyzwanie i postanowiłem połączyć szufladę na jaskółki półkryte z przodu, oraz jedną zwyczajną z tyłu.
Ogólnie jestem zadowolony z tego jak wyszły, wydawało się to o wiele trudniejsze niż było w rzeczywistości.
Po szufladzie zabrałem się za drzwi. Z desek ze stołu nie mogłem wybrać dobrego materiału więc kupiłem kantówkę w markecie, później okazało się to mieć ogromny wpływ na wygląd. Stwierdziłem że chcę aby drzwi były wpuszczone w korpus tak aby było widać drewno pochodzące ze stołu gdy patrzy się od przodu.
Do konstrukcji ramy drzwi wykorzystałem połączenie widlicowe. A do klejenia wykorzystałem gotowy już korpus. Dzięki temu krzywizna drzwiczek idealnie pasuje do krzywizny korpusu.
Sklejone drzwi wyglądały dość ciężko i kanciato. Kupiona kantówka zdecydowanie odróżniała się słojami od reszty materiału. Postanowiłem dodać fazę na drzwiczkach aby wyglądały na lżejsze. Samą ramę natomiast pomalować przyjmując założenie że wszystkie elementy nie pochodzące ze stołu, będą ukryte pod farbą.
Na sklejonych drzwiach wykonałem bruzdę pod szybę.
Od frontu dodałem fazowanie krawędzi wewnętrznych ramy.
Szybę umocowałem w bruździe przy pomocy listwy z marketu przybitej gwoździkami do boeazeri.
Przy mocowaniu zawiasów odkryłem jak wielki błąd popełniłem biorąc pierwsze lepsze zawiasy z marketu. Z powodu ich luzu drzwi musiały być dość sporo ostrugane. Początkowo byłem bardzo zadowolony z tego jak były spasowane.
Dobra, czas na zdjęcia końcowe.
Do wykończenia elementów niemalowanych wykorzystałem olej z IKEI. Jest to mieszanka lnianego i tungowego. Użyłem go dlatego, że odrobinę mniej śmierdzi od pokostu. Chciałem uzyskać wykończenie które podkreśli slöjd'owy charakter tego mebelka, będzie się ładnie starzeć i żółknąć oraz dzielnie znosić wgniecenia w miękkim drewnie.