Co my byśmy zrobili, gdyby nie te nasz kobity... Pewnie coś fajniejszego, ale cóż począć.
Co rok ta sama historia. Huśtawka z garażu na dwór, stoi krzywo, ciężko wykosić, trzeba odsuwać, nóżki dyndaja, bo jest spadek do włazu... A na co mi to...
Pomysł-mój - podest pod huśtawkę i ewentualnie jakiś stolik lub 2 krzesła jak się koleżanki zleca na plotuszki.
Wykonanie- moje
Nadzór, przypominanie, inwestor, zarządzanie czasem i zasobami- żona.
Materiał to sosna. Pod ramę 6x12 (na bogato strugane). Deska sosnowa tarasowa.
Przycięte, wręgi wycięte.
Trochę bursztynu w ramach zwrotu kosztów
.
No i rama zakonserwowana przed ewentualna woda. Ja elementy, które leża na ziemi, w ziemi lub moga być narażone na dłuższe działanie wody smaruje takim siuwaksem co mi został do konserwacji fundamentów na bazie bitumenów. Ładnie wysycha, nie klei się i nie śmierdzi, a daje warstwę pseudo-hydrofobowa.
Deski malowane olejem REMMERS kolor Kasztan. Deska po pierwszej warstwie
Montaż. żeby trawa nie rosła pod dałem agrowłóknine.
Efekt końcowy po 2ch warstwach oleju.
Wszyscy zadowoleni. Ja mam mniej koszenia, huśtawka stoi prosto, zasłoniłem właz który otwiera się raz na x lat.