Cześć,
A to mam kłopot. W pięknej cenie kupiłem ponad 300m2 dębiny na strych. Nie będę wdawał się w szczegóły jak do tego doszło, ale jest tak: deski metrowe, 33mm grubości, szerokości miały być różne: 15cm, 20cm, 25cm i 30cm. Wszystko super, ale niestety stolarz młody i niedoświadczony wziął sobie pomocników. No i klops: szerokości desek są różne w rozrzucie do.... 7mm ! Nie da się z tego ułożyć podłogi na mijankę, a stelaż został do tego przygotowany. Mogę ułożyć w prostych rzędach gdzie deski połączone są ze sobą bokami, dłuższą stroną. Tylko że każdy rząd wtedy nie będzie pasował do drugiego - deski będą się rozjeżdżać.
Zdejmować to teraz ze strychu, transportować, płacić połowę wartości podłogi. O boszz. Nie przeżyję tego. Myślę żeby to przefrezować i doprowadzić do jednakowych szerokości. W tej chwili boki desek mają kształt litery T czyli taki pióro wpust niepełny. Zakładam, że te boki są proste i jeden z nich może stanowić krawędź referencyjną do równoległego przefrezowania drugiej krawędzi.
Pytanie brzmi: czy ogarnę temat (1200 desek)? Jaką maszynę radzicie kupić, żebym mógł ją wtargać na strych? Albo do piwnicy coś cięższego, tylko że deski trzeba będzie znieść. Mam frezarkę, która waży ze 120kg z silnikiem 2.2KW 2800obr/min i trzpieniem 30mm. Może dałaby radę? Tylko że musiałbym wykonać przykładnicę zmyślną (wyspawać) żeby było BEZPIECZNIE i żeby nie trzeba było myśleć tylko działać. Myślę, żeby część za frezem była dostosowana do szerokości deski, w ten sposób, że ona ustali głębokość skrawania, jednocześnie jej kształt byłby osłoną dla freza. Może są jakieś gotowe uniwersalne rozwiązania takich prowadnic? A może pójść w ręczną mocną frezarkę plus jakiś tool do jej prowadzenia?
Podpowiedzcie.