Witam korników.
Udało mi się wczoraj zakończyć klocek jaki zażyczyła sobie moja żona. Niestety nie do końca jestem zadowolony z własnej pracy jaką wykonałem podczas wklejania motylków. Chociaż robiłem to pierwszy raz w życiu oczekiwałem od siebie dokładniejszego finału. Próbowałem też ratować sytuację ale nie wyszło, dlatego aby uniknąć takich rozczarowań proszę dzisiaj o kilka wskazówek.
Wklejając motylki zalałem je mocno klejem D3 sądząc, że po wyschnięciu zbiorę jego nadmiar, a szczeliny zostaną dokładnie zalane. Niestety, następnego dnia okazało się, że poziom kleju opadł i szpary szpecą w dalszym ciągu. Kolejnym moim pomysłem była szpachla ale było już za późno na ratowanie bubla w ten sposób. Nie trzymała się w małych zagłębieniach i szparek nie udało się zasłonić.
Mam jeszcze pomysł na wymieszanie kleju z pyłem powstałym podczas szlifowania i zamaskowanie niedoróbek.
Czy na tym etapie takie zabiegi są skuteczne?

Do stawiania klocków mam inne pomieszczenie , a ten ma zostać na wsi w domku letniskowym

po pierwsze to sosna, w miękkich gatunkach cholernie ciężko bez wprawy wstawki itp. najlepiej uczyć się i ćwiczyć na twardszych gatunkach.

po drugie nie napisałeś w jaki sposób robiłeś gniazda, czy frezowałeś czy dłutami wybierałeś, zapewne trasowanie robiłeś ołówkiem, a jeśli ma być precyzyjnie lepiej trasowania wykonać nożykiem do trasowania, wtedy dłuto łatwiej ustawić w trakcie dłutowania niż na kresce zrobionej ołówkiem.

co do ratowania, jeśkli nie będziesz go barwił tylko pójdzie na to lakier możesz ratować klejem z pyłem, jeśli zamierzasz barwić np bejcą czy kolorowymi środkami lepiej użyć szpachli np https://gizmogaraz.pl/produkt/sosna-szpachla-ecostucco-szpachla-dodrewna/
dobrze przyjmuje kolor bejc itp.

takie gniazda najlepiej wykonywać na konkretną głębokość i tej samej grubości wklejać wstawki, wtedy gdy masz wbite na równo a klej jeszcze nie zasechł to przeszlifować, pył złapie sie nie zaschniętego jeszcze kleju, teraz to już pi***zielenie.


Kolejna rzecz do czego ma służyć ten klocek ? jeśli jakaś podpórka, stojak na doniczke to nie ma co się szpuszczać, to jest drewno, nigdy nie będzie idealne, sęki, skazy  i widoczne wady drewna dodają ma charakteru i oryginalności, taki urok drewna

Klocek ma pozostać "surowy". Prosząc o rady chcę uniknąć błędów w przyszłości. Po kilku uwagach już widzę masę błędów w moim wykonaniu. Postaram się przedstawić moją pracę krok po kroku:
1. Z kawałka calowej deski modrzewia wyciąłem dwie listwy 50 mm szerokości i około 8 mm grubości. Była fajnie ciemna, jednak po obróbce przestała kontrastować z klockiem, przynajmniej na razie.
2. Przygotowany wcześniej motylek z tektury posłużył jako wzornik. Obrysowywałem na listwie kontur ołówkiem, niestety nie był bardzo ostro zakończony. Trochę było to celowe działanie po to aby był dobrze widoczny (nie mam już idealnego wzroku), poza tym nie chciało mi się iść do garażu po cienkopis i okulary do czytania. Z listew wyciąłem motylki przy pomocy piły taśmowej. Cięcie było pod kątem prostym.
3. Na klocku też użyłem ołówka chociaż na początku zacząłem obrysowywać wzornik skalpelem w oprawce przypominającej długopis, takim z wymiennymi końcówkami. Niestety tektura nie była dobrą bazą i nie byłem w stanie poprowadzić nacięcia idealnie przylegającego do krawędzi. Gdybym miał szablon wykonany z pleksi chyba byłoby OK.
4. Mając wykonane obrysy na klocku wyfrezowałem większość powierzchni frezarką górnowrzecionową, w taki sposób aby około 1 mm motylka wystawało ponad klocek.
5. Wykończenie otworów odbyło się oczywiście przy pomocy dłut, tanich dłut z Castoramy (zestaw kilku sztuk wraz z osełką). I tu nawet jako laik widziałem, że gdyby ich ostrość była lepsza to cięcia byłyby dokładniejsze.

Największy błąd popełniłem smarując obficie klejem spód i krawędzie boczne motylków. To w moim przypadku wykluczyło dokonanie poprawnych korekt.
Następnym razem zrobię na 100% tak jak podpowiada jeden z kolegów, czyli przykleję spód, a następnie po wyschnięciu zajmę się widocznymi niedoskonałościami. No chyba, że ich nie będzie.

Największy błąd popełniłem smarując obficie klejem spód i krawędzie boczne motylków. To w moim przypadku wykluczyło dokonanie poprawnych korekt.

A jakież to korekty chciałeś robić po nasmarowaniu klejem?
Nie nadążam za tokiem rozumowania.

Tak już zostanie i będę musiał z tym żyć 

Bardzo dziękuję za wszystkie wskazówki

Przeczytaj 5 razy to co  Mery napisał i zapamiętaj do końca dni kiedy w drewnie będziesz robił .