Hejka! Któż z nas nie był chłopakiem, który w fajnej gałęzi widział sztucer, a w patyku miecz? Sam pielęgnuję w sobie (ku burczeniu Żony) trochę dziecka, zawsze z radością oglądam nowy zestaw LEGO u dzieciaków, czy nową spluwę u syna. Mój Max ma lat 13, i obecnie jest na etapie toporów, hobbita i takich tam. Ja niestety w trakcie budowy domu, nie mam jeszcze, w miejscu do którego się przeprowadziliśmy z Warszawy, mojej majsterni, ale - cóż zrobić. Wczoraj, w sobotę rano przyszło zamówienie od Młodego - Tate! Topór byś mi zrobił. No a ja nawet bez materiałów. Goluśki. Pojechalim do Grodziska, wałeczek w sklepie z galanterią drewnianą zanabylem, a na składzie kawalątek syfiastej sklejki. W domu na szybko - szkic, wytrasowanie, na pilarce zbrzegowałem brzydką krawędź. No i dylemat - nie przywiozłem tu jeszcze z poprzedniego warsztatu ani taśmowki, ani nawet wyrzynarki. Damn... Laubzegą nie widziało mi się dydolenie. Nawierciłem, pogłębiaczem stożkowym z koszyczkiem oporowym (polecam, robi robotę) wpuściłem łby wkrętów, przykręciłem do jakiegoś odpadu i opitoliłem frezarką. Poszło. Chwila jeszcze szlifowania, nawiercenie, wycięcie w rękojeści gniazda, dwie śruby (wiem, wiem- nie koszerne) i mamy to. Potem już tylko chwila wykończenia i możemy się bawić w krasnoludy
Następne realizacje zabawkowo-rekwizytowe wkrótce. Miłego wieczoru Korniki! Poniżej kilka fotek z realizacji, łapcie:
#ByAlex #PrawieHobbit #KornikPrzySobocie