Zgadzam się ze stwierdzeniem, że wybór rodzaju drewna na schody czy inne wymagające miejsce, to kwestia filozofii, podejścia do życia i samego życia.
Zaczynając od końca. Jest bardzo dużo osób, które wybierają najtańszy materiał i najtańsze wykonanie, bo zwyczajnie ich na to nie stać. Aczkolwiek czasami wybierają droższe rozwiązania, by uniknąć starego powiedzenia "biedny płaci dwa razy".
Przechodząc do filozofii życia. Bywa tak, że tak po prostu wybiera się taki materiał, na jaki się ma ochotę, np. sosnę, która jest przy okazji tania, ale ma cuden usłojenia (kocham ją za to, jak zmienia oblicze pod bejcami), tak zwyczajnie, akceptuje się przemijanie, oczywiście mam na myśli zdroworozsądkowe podejście - specjalnie to zaznaczam, żeby nie wyrywać tekstu z kontekstu
. Czyli dajmy na to: nie wyrywa się przekwitłych kwiatów, nie zbiera opadłych liści, nie przcina krzewów w linijkę, nie wybiera się desek pierwszej klasy, przechodzi do porządku dziennego nad tym, że rzeczy się zużywają, gdy się je używa. Podłogi i blaty się rysują, obrusy się plamią, chodniki zarastają mchem, szklanki się tłuką, skóra się marszy, mięśnie wiotczeją itd.
Zatem warto czasami odpuścić walkę z nieubłaganym czasem i cieszyć się tym, co jest możliwe do zrobienia. Ja się cieszę już samym faktem tworzenia. Cieszę się na przykład od wiosny sosnowymi klepkami na podłodze (już oczywiście pazury kota na zakrętach zostawiły swoje odbicie). Podłogę taką robiłam z myślą, że teraz mi się podoba właśnie taka. A znam siebie i wiem, że za dziesięć lat pewnie zacznę coś zmieniać w domu, zapewne i podłogę. Zatem wydatek dwukrotnie wyższy na jesion czy dąb mi się zwyczajnie nie opłacał. A że przy okazji należę do tych ludzi, co godzą się z przemijaniem, to widoczne zadrapania w tym momencie mi nie przeszkadzają. Bo to oznacza, że dom żyje, nie jest pusty i że różne przedmioty są potrzebne. Jak zdrapania będą blisko punktu krytycznego "akceptowalnego wyglądu rustykalnego"
, to zacznę myśleć, co nowego. A jak nowego, to na pewno innego, może lepszego (pod względem wykonania i pomysłu), bo przecież lat nie ubywa a przybywa, a tym samym przecież poziom umiejętności powinien rosnąć
Jak to mówią "praktyka czyni mistrza". Wynikają z tego podejścia różne pozytywy, np. mniej stresu, gdy pojawi się pęknięcie albo zadrapanie