Słowem wstępu...
Mój warsztat to wieczna gemela. Mieści się w garażu o pow. circa 30 m2 oraz kotłowni o pow. około 15 m2. Muszę godzić ich funkcje statutowe ze stolarstwem, przez co nie mogę sobie pozwolić na stałą zabudowę warsztatową. Wykminiłem sobie, że wszystkie meble będą na kółkach z hamulcami, będą mieć przynajmniej jeden bok tej samej długości oraz blat roboczy wypadający na tej samej, optymalnej dla mnie wysokości - 96 cm. Tym samym stopniowo nabywając kolejne narzędzia stacjonarne "opakowuję" je konsekwentnie według ww. planu. Dotychczas przywilej ten spotkał frezarkę (tzw. krowę od JCB) oraz ręczną pilarkę tarczową. Na swoja kolej czekają: pilarka taśmowa, ręczna szlifierka taśmowa oraz szlifierka stołowa.
Realizacja.
Drogą kupna wszedłem w posiadanie wiertarki stołowej Bosch PBD40. Bardzo fajny sprzęt do moich zastosowań i aby przyjemności było więcej należy ją wyposażyć w stosowną szafkę. Warunki brzegowe jak wyżej, plus taki "czalendź" aby wykorzystać jak najwięcej złomu co to się kryje w domu. Do projektowania i wykonania wykorzystałem technologię z NASA oraz światów równoległych. Poniżej kilka obrazków z procesu. Ciąg dalszy, czyli szuflada oraz, być może szafka na osprzęt, w jakiejś bliżej nieokreślonej przyszłości poświątecznej. Poniżej kilka fot/załączników zrobionych kubeczkiem po jogurcie z tej fabryki co to w niej WSK fyme podobno pracuje.