Czuję się wywołany do odpowiedzi ponieważ byłem chyba inicjatorem tej rozmowy. Generalnie to teoretyzowaliśmy. Większość materiałów dotyczących ostrzenia narzędzi mówi, że powinniśmy uzyskać ostrzynę aby być pewnym, że zeszlifowaliśmy materiał na całej wymaganej powierzchni. W tym celu ostrzyna jest rzeczywiście ok, ale osoby doświadczone w sumie jej nie potrzebują. Wręcz przeciwnie, wydaje mi się że jest ona czymś niepożądanym. To przecież wywinięty "na drugą stronę" kawałek metalu, którego i tak musimy się pozbyć. Dzieje się to zazwyczaj poprzez jego odłamanie czy odłupanie. Czy to daje idealne przecięcie płaszczyzn przekładające się na ostrość? Chyba niekoniecznie. Czy w związku z tym można ostrzyć bez uzyskiwania ostrzyny? Można, wystarczy nóż obrócić tak, aby krawędź tnąca była równoległa do kierunku ostrzenia. Dodatkowo, jak zauważył Michał, pozwala to lepiej kontrolować nachylenie ostrza i zapobiega częściowo wyoblaniu fazy występujące przy ręcznym ostrzeniu. Niestety konstrukcja większości prowadników bazuje na rolce, która wymusza określony sposób ostrzenia. Opisana metoda nie jest jednak przeznaczona jedynie do ostrzenia "z ręki". Całe te rozważania rozpoczęły się od tego prowadnika:
https://www.dictum.com/pl/prowadnice-do-szlifowania-ehd/prowadnik-do-ostrzenia-sharp-skate-4-blade-edition-711224I na koniec najważniejsze: to tylko rozważania, sam ostrzę kopią prowadnika Eclipsa z dużymi luzami, na kamieniu 3000 + polerka na skórze i uważam że jest ok. Nie twierdzę, że nie chciałbym tego procesu ulepszyć, ale nie oczekuję że wskoczę na jakiś tajemny level stolarstwa
Nie dajmy się zwariować.