Za namowa kolegów z przywitalni, odważyłem się napisać poniższa mini recenzję z użytkowania wiertarki ATUT.
Gwoli wprowadzenia jestem amatorem i nie mam dużego doświaczenia z praca w drewnie.
Co robiłem ATUTEM
* duża szafa ze sklejki - kołki miały służyć do ustabilizowania konstrukcji
pierwszy projekt, pierwsze rozczarowanie ...
cyt: "ku**a co jest? czemu jest niedokładnie przecież się tak starałem. Mogłem od razu komandorkami a zachciało mi się ku**a ATUTA. Tyle dobrze, że nie wierciłem pod mimośrody bo bym się pociĄł"
* korpusy i konstrukcja z wióra
Ok, dobra dam jej szanse jeszcze raz...no i po zrobieniu jednego małego jiga całkiem nieźle poszło.
Jeżeli jest ktoś naprawdę zainteresowany to podeślę zdjęcie tego JIGA bo do Atuta nie trzeba mieć tak naprawdę dużego stołu.
* klejonka
raz spróbowałem...i skończyłem lamelownicĄ
* szafka RTV ze sklejki
probowałem ATUTEM i lamelownica.
Lamelki i klej wystarczy, a dużo dużo przyjemniejsza w pracy.
* wiercenie otworów w rzędzie
idealna
* idealne prostopadłe różnorakie otwory np: do półki z niewidocznym łĄczeniem
idealna
Dla mnie ma same zalety
- uczy cierpliwości tak bardzo potrzebnej przy pracy w drewnie
- uczy super dokładności (nie tak jak pierwsza lepsza lamelownica;)
- świetnie rozwija wyobraźnię
- przydaje się, bo to nie jest żaden bubel
Dla kogo?
- Wydaje mi się, że jak ktoś ma do przerobienia dużo korpusów miesięcznie w miarę powtarzalnĄ pracę (typu wiercenia pod kołki i mimośrody)i potem składa je u klienta to takie 2 Atuty miałyby sens jak najbardziej (jeden do kołków, drugi do mimośrodów)
Ale ja nie mam do przerobienia dużo korpusów i jestem amatorem...więc nasuwa się pytanie czy kupił ATUTA jeszcze raz?
kupiłbym Domino 500....ale summa summarum nie żałuję.
PS. Przepraszam - ale mam problemy ze słownikiem i klawiaturĄ PL.