... Sam się zastanawiałem co dokupić do DW733, póki co bawię się z klejem na gorąco, ale osobny sprzęt na pewno będzie bardziej praktyczny. Już myślałem o zamawianiu Rebira 155mm, ale ten Triton bardziej mi się podoba
Pozwolę sobie wyrazić moje subiektywne zdanie w tym temacie. Zakup ciesielki i praca na niej w trybie odwróconym to bardzo słaby pomysł, szkoda Twojego czasu, pieniędzy i palców. Taki strug pracuje dzięki swojej masie, ponadto regulacja zbioru umiejscowiona jest przy uchwycie, odczyt i ustawienie "do góry nogami" nie będą należeć do praktycznych. Musisz jeszcze dorobić stolik lub mocowanie, włącznik, przykładnicę
Równanie drewna nie polega tylko na usuwaniu materiału przez szybko obracający się wałek. Ważne są powierzchnie referencyjne (w przypadku maszyn to blaty), ich powierzchnia oraz wzajemne położenie. Ponieważ strug ciesielski nie został zaprojektowany do takiej pracy, to nie ma też zbyt wiele do zaoferowania.
Reasumując, są dwa rozwiązania.
1. Kupić Scheppacha lub innego ryżowca i żyć z jego mankamentami.
Patrząc na to że równasz dechy klejąc je na gorąco do pomocnika, i każdy taki zestaw ustawiasz, przygotowujesz itd wnioskuję, że nie potrzebujesz ogromnej ilości materiału tylko przerabiasz pojedyncze sztuki desek.
2. Zakup ręcznych strugów płaszczyznowych (zdzierak, równiak, spustnik, gładzik).
Z pomocą kogoś doświadczonego za ok. 400-500zł kupisz 2 żeliwne i 2-3 drewniane strugi, którymi wykonasz pełną obróbkę drewna tartacznego z o wiele lepszą jakością powierzchni niż po tanich maszynach.
Myślę, że ten scenariusz miałby bardzo pozytywny wpływ na wszystkie obecne i przyszłe poczynania stolarskie. Tak, ja wiem że to prehistoria i praca takimi narzędziami może skończyć się kroplówką na geriatrii. Ale... stolarze przez tysiące lat pracowali w ten sposób i robiąc to nieumiejętnie umarli by z wyczerpania. Klucz to dobrze przygotowane narzędzie i wiedza kiedy go użyć. Teorię na ten temat znajdziesz na forum lub w internetach, praktyka jest po Twojej stronie. Praca takimi narzędziami to proces wymagający chwili nauki, ale jest jeden niepodważalny benefit. Nauczysz się dzięki temu czytać drewno, pracować z nim wydajniej i lepiej. Plus to wiedza zdobyta w praktyce, szybko jej nie zapomnisz
Wspomnę tylko jeszcze o precyzji przy pasowaniu drzwi lub skrócenia czegoś "o włos". Próbowałeś kiedyś zrobić to na pile stołowej bez wózka?
Jeśli idzie o czas potrzebny na osiągnięcie powierzchni gotowej do nałożenia wykończenia idę o zakład że czasy będą zbliżone lub na korzyść obróbki ręcznej. Po struganiu gładzikiem można nakładać wykończenie bez szlifowania. Ponadto czas pracy strugami ręcznymi na pewno nie będzie Ci się śnił po nocach mieniąc jako koszmar. Dźwięk wydobywającej się strużyny działa kojąco na zmęczoną duszę :-)
Ah, tak. Po strugach ręcznych sprzątasz zmiotką i nie potrzebujesz słuchawek lub odciągu.
Koniec końców masz już grubościówkę, więc pracę z ręki możesz ograniczyć tylko do dwóch płaszczyzn prostopadłych, dwie pozostałe podasz do maszyny.
Co do klejonek, to istnieje coś takiego jak "spring joint", którego nie zrobisz na maszynie (lub będzie to bardzo trudne). Polega na przejściu strugiem ręcznym przez środek krawędzi klejenia, dzięki czemu po ściśnięciu środka, sztorce desek sprężynują do siebie wzmacniając połączenie. Nie raz widziałem blat, który po pewnym czasie rozchodzi się przy końcach - tym sposobem ograniczasz to zjawisko.
Polecam przemyśleć temat na poważnie, możesz poszukać też ręcznego Kornika blisko siebie (Wrocław here), który chętnie da Ci się "pr zejechać" strugiem
Pozdrawiam i życzę udanych wyborów.